Naszego Maurycka (*) już nie ma... miał PNN...
Walczyliśmy dzielnie.
Ja lubiłam czytać tę angielską stronkę zrobioną przez kobitkę, która miała 3 koty ze zdiagnozowanym PNN
http://www.felinecrf.org/
Pocieszałam się też widniejącymi na tejże stronie statystykami oraz opisanymi przypadkami kotów, które z tą niby straszną chorobą przeżyły dłuuuugie lata...
Każdy organizm jest inny i aczkolwiek nefrony, które już zanikły... zanikły bezpowrotnie...walczymy o to, żeby rozwój choroby zatrzymać.
Nasz Marcyś był zawsze niejadkiem... i w pewnym momencie dochodziliśmy do wniosku, jakim kończy swoje wywody wielu lekarzy:
Jak ma się zagłodzić, to niech je co chce

Każdy ma tu jakiegoś zajoba i traumę...
Moim są właśnie nerki...
Marcyś wyglądał bardzo ładnie, był szczupły ale z ładnym futerkiem przy bardzo fatalnych wynikach...
Ale po cóż ja bzdyrzę.
Chyba tylko po to żeby kciuki zaciskać za twoją koteczkę.
Niech trwa i walczy pięknotka.
W górę serca Dalio
