Mam zaległości...

pozytywka pisze:Duża, bo to latające jest takie mechateeeee
bleh
No właśnie mechate i się rusza jak złapię zębami, no dobra, dziąsłami. A duża to chyba chciałaby na mnie zaoszczędzić, ale nic z tego, żadnego włochatego jeść nie będę!
Niki oburzona Iza_ pisze:U mnie nie ma kwiatków, Staś wykończył wszystkie

.
Trawy nie ruszają, za to papirus jest skubany skutecznie jak tylko któreś ma do tego okazję.
Kwiaty to sama skutecznie usunęłam (a miałam busz w domu), bo bałam się, że problemy z żołądkiem Niki są z zatrucia. O papirusie czytałam, ale u nas brak kocich zębów, więc próbować nie będziemy

kussad pisze:Jako jedyna poznałaś osobiście Negrunia
Cieszę się Ewo ze spotkania, mimo że takie krótkie było. Negro doskonale mnie na Was naprowadzał

nie widziałam, ale słyszałam, więc wiedziałam dokąd zmierzać
Jest śliczny
Za zachwyty, komplementy dziękujemy

buziaki przekazane - w nadmiarze

kussad pisze:Cuuudo!

Tak sobie wyobrażam maleńkiego Nerunia! Ciekawe ile waży to maleństwo! W pierwszej chwili pomyślałam, ze to maleństwo leży przytulone do Mikuśki i też macie kociątko

Nie mam pojęcia ile waży. Koleżanka b. lubi koty i ma je od lat, ale doświadczenie, a może raczej wiedzę mam większą od niej (a przecież ja wciąż mało wiem

to nie ze skromności, tak uważam). Nawet nie pomyślała, aby ważyć. Muszę coś poczytać o kocim macierzyństwie i maluszkach i coś podpowiedzieć.
O matko, jak ja bym chciała, aby Niki wychowała kociaka, ale nie wiem, czy odważyłabym się jej powierzyć nawet znalezionego malucha.
Chociaż, skoro wirus jest uśpiony...
Byłam znów u mamusi i maluszka. Muszę coś opowiedzieć.
Po mojej poprzedniej wizycie koleżanka miała gości, trzy osoby. Jeden z gości, kociolubny i posiadający sierściucha chciał pogłaskać kotkę i niestety dostał łapą z pazurami

Za to ja, podczas ostatniej wizyty byłam przywoływana przez mamusię. A wyglądało to tak: kotka siadała w legowisku, małe spało albo ją ssało, zaczynała na mnie patrzeć (nawet na swoją dużą nie zwracała uwagi

), pomrukując oraz przeciągle, ale jednocześnie krótko pomiaukiwała i tak w kółko, dopóki nie wstałam. A gdy tylko nachylałam się nad legowiskiem, mamusia kładła się na grzbiet i rozkładała łapki, a ja ją miziałam i miziałam. Ona była błogostanie - uspokajała się, mruczała i przysypiała. Po prostu odpoczywała, bo jest b. przemęczona. Kiedy wracałam do swojej kawy, cała sytuacja się powtarzała i tak było kilka razy.
Mało, nawet mnie miaukiem poprowadziła do okna, bo chciała wyjść. Byłam w konsternacji - czyżby chciała zmienić dużą

obie z koleżanką byłyśmy takim zachowaniem zaskoczone.
I co najdziwniejsze, kotka ma dużo czułości w domu. Jest aż sześć osób, kt. ją noszą na rękach, głaszczą, tulą. Gdy urodziła, to wszystkich domowników przywoływała i pokazywała małe, więc więź tam jest. Nie wiem czemu sobie mnie upatrzyła
Wpadłam tam tylko dać im pudło na legowisko (bo mieli kosz wiklinowy, wysoki i wąski), a siedziałam prawie 5 godz.
Ta kotka mnie b. rozczula, gdy tak nawoływała do miziania, to prawie płakałam ze wzruszenia.
Niki mi tak niczego nie sygnalizuje.
O Nikuśce następnym razem, bo oczy muszą mi odpocząć od kompa.