mziel52 pisze:Czy tę okolice też penetrujesz? Jeśli kotka by krążyła tyle czasu w pobliżu miejsca ucieczki, to ktoś by już ja zauważył. Tu na mapce jest obszar na trasie do domu, tam jest sporo zakoconych podwórek, posprawdzałabym dokładniej. Podobnie było z Tosią na Służewcu, o Guciu nie wspominając.

Zastanawiam się czy ona
krążyła koło miejsca ucieczki. To jest bardzo lękliwa koteczka, mnie się wydawało, że ona się gdzieś ukrywa, nie odzywa, tylko nocą wychodzi ewentualnie szukać jedzenia. Ona nigdy nie chciała jeść z innymi kotami, unikała innych kotów.
Kazimierzowska, Wiśniowa, Narbutta, to jest kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie ona zawsze żyła. Tu chodzę codziennie, po gazety, po zakupy, nawet po parę razy dziennie. Znają ją tutaj wszystkie karmicielki, gdyby tu dotarła, to z pewnością przyszłaby na swoje stałe miejsce.
Wszystkie jej wypatrują. Te trzy kotki były tu słynne w całej okolicy. Właśnie z uwagi na swoją wzajemną miłość do siebie.
Najsłabiej mam spenetrowaną drugą stronę Pola Mokotowskiego, choć nie powiem, żebym tam nie była. Jednak wobec informacji z dwóch już źródeł, że Ogrynia nie żyje, popadam w stan coraz większej rozpaczy, takiej że już sama ze sobą nie daję sobie rady
Nie wiem czy mam jechać jej szukać, czy nie jechać, dokąd mam jechać, jeśli wszędzie już byłam.... Do tego te moje samotne nocne wędrówki nie należą do przyjemnych. Bałabym się iść teraz na Pole Mokotowskie. A nie ma kto ze mną iść, niestety.....
Jeśli chodzi o fizyczne szukanie koteczki, to ja zostałam z tym wszystkim kompletnie sama.
Do tego z informacją, że ona nie żyje.
