

Dzielny Sybi kciuki za badania



Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Monostra pisze:Przyszły wyniki moczu Sybiego. Najlepsze, jakie w życiu miał. Idealne pH, ciężar, barwa, zero fosforanów, kryształów. Na razie wychodzi na to, że operacja jelit i leczenie ich stanu zapalnego dobrze mu zrobiła na pęcherz
. Dość radykalna kuracja
.
Monostra pisze:
Monostra pisze:ależ koty miałyby miejsca, żeby gonić.
Monostra pisze:Moherowy był wypudrowany w piasku na betonie i nastroszony, poza tym lato idzie, Moher futra nabiera. Trykot też
. Fajnie się w tym gąszczu co wieczór sprawdza czy jakiś kleszcz nie przetrwał
. Ale wagę mu jutro sprawdzę - tym razem Moherowy głoduje, oddaje krew i idzie na przegląd. Tylko z moczem tak łatwo nie pójdzie
, on sika w dzikich porach i pewnie znów będzie dzieckiem
.
Wyniki krwi Sybiego jutro, ale jestem dobrej myśli: użarł doktora w palec, pluje saszetkami i ma ochotę na mięso, czyli wg mnie wraca do normy. Leki na pewno jeszcze 5 dni, dalej zależy od wyników.
Myślałam, że go dziś w nocy zamorduję. Od początku jego choroby spałam jak zając pod miedzą, z telefonem i kluczykami pod ręką. Budziłam się co 3 godziny, sprawdzałam co z kotem itd. Na wsi też, bo może się przeforsował? W końcu padłam wczoraj jak kamień. I co? O 2 w nocy obudziło mnie wściekłe szuranie i łomot. Nie tylko mnie - przybiegli też Trykot z wybałuszonymi oczami i Moher w pozycji przyziemionej. Sybirek szalał w kuwecie - kopał, tupał, tańczył oberka. A że pokrywa była zdjęta i oparta obok (patrz: polowanie na siuśki Mohera), to jeszcze łomotała o ścianę. Jak już zobaczył że wszyscy są, zrobił wzorcową kupę i godnie oddalił się spać.
Za to i mnie, i koty ze snu wybił. W końcu przed trzecią dla uspokojenia nerwów zjedliśmy wszyscy kolacjo-śniadanie i w końcu zasnęliśmy. Sybirek w tym czasie spał snem sprawiedliwego zajmując pół łóżka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Nul i 8 gości