Whiskas opanował sytuację. Jest w porządku.
Kacperek też.
W nocy wszyscy wróciliśmy do Wawy.
Natomiast w domu zastałam tragiczną sytuację.
W 15 minut po wejściu umarł na moich rękach malutki kociaczek z innego miotu
Madziu, robiłam wszystko o czym mi pisałaś. Niestety... Czy za późno?
Pewnie tak, choć on jeszcze 2h wcześniej bawił się tak jak 3-tygodniowe kocięta.
Jego ostatnia siostra i kociaki z kolejnego miotu słabiutkie.
Od 24h biegunka, spadek wagi, niemrawość.
Środek nocy, a działać trzeba szybko.
Na wyczucie i po ostatnich doświadczeniach po raz pierwszy w życiu
podjęłam samodzielnie decyzję o podaniu antybiotyku i zrobieniu kroplówek takim maleńkim kociętom.
Rano znalazłam żywe.
To wszystko jest w ich wątku, ale tak w ramach opisywania ogólnej sytuacji wspominam o tym tutaj.
Tak, bo dopełnieniem sytuacji jest Malibu. Ma pod górkę ta maleńka. W niedzielę rano obudziła się ze spuchniętą mordką, z jednej strony.
Wet obejrzał pysio, obmacał, oczyścił ...
Malibu zrobił się gigantyczny ropień okołozębowy i przetoka.
Przy przemywaniu na waciku było dużo krwawej ropy.
Poza tym pupa wygląda brzydko, zaczęła krwawić. Dodatkowo jest zanieczyszczana wypływającą z jelita grubego treścią. Nie potrafi tego kontrolować. Ale biegunki jako takiej nie ma, ponieważ wędruje dzielnie do kuwetki i załatwia się normalnie. Według lekarza, nie ma tu jakichkolwiek pozytywnych rokowań.
Dziś będziemy kręcić filmiki z kociętami i jeśli się uda to dziś-jutro podam linki.
Jestem uzależniona od syna, bo sama kompletnie nie znam się na umieszczaniu takich materiałów w internecie.