Mnie się wydaje, że tu nic specjalnego nie da się wymyśleć dopóki Azik nie schudnie...
Kociej miał w nosie grzyba, którego (na szczęście i wbrew powątpiewaniom wetki z Lublina) udało się wytłuc.
Jednak grzyb spowodował nieodwracalne zmiany w zatokach i małżowinach nosowych, co było dość dobrze widoczne na rtg.
Wtedy alternatywą dla trudnego, obciążającego wątrobę leczenia farmakologicznego był zabieg - który obciążony byłby dość sporym ryzykiem z powodu Azikowej tuszy.
Obawiam się, że niestety pod tym względem nic się nie zmieniło.
Chirurgiczna ingerencja kota "nie wyleczy", nie cofnie zmian. Teoretycznie wyczyszczenie zatok przynieść by mogło sporą poprawę ale są już zmiany w oskrzelach i (prawdopodobnie) początki astmy - tego nie da się naprawić. Znieczulenie do zabiegu niesie ze sobą konkretne ryzyko, zwłaszcza u "puszystego" Kocieja z problemami z oddychaniem - i kółko się zamyka.
Alutek...ja wiem, że Azik "je jak ptaszyna"

...ale jak nie schudnie to nie wiem czy jakiś wet podjąłby ryzyko operacji...