Kotek Filemonek z Wrocławia z objawami neurologicznymi

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 16, 2008 17:55

ossett pisze:
ulvhedinn pisze:
Każda sterylizacja DZIKIEJ kotki, to mniej o kilkanaście- kilkadziesiąt takich śmierci. To morze cierpienia mniej....

Ulvheldin, nie rozśmieszaj mnie.
Po prostu łatwiej jest złapać DZIKĄ kotkę i wysterylizować ją (nawet jak jest skrajnie wycieńczona), wypuścić ją po tygodniu ( a one umierają najcżęściej troche później) niż przekonać "właściciela" domowej wychodzącej kotki do jej sterylizacji...


:?: :?: :?:

Idę na łatwiznę i łapię dzikie kotki, są one kastrowane i wypuszczane z powrotem. Po kastracji odżywają, nabierają ciała. Serce rośnie, kiedy się je widzi.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 16, 2008 17:56

Jana pisze:
Kicia_ pisze:W temacie kastracji wolnożyjących kotów wtrącę jeszcze jedną uwagę. Moim zdaniem powinny je kastrować osoby, które się nimi opiekują, bo takie koty powinny dostawać później karmę dla kotów kastrowanych. W innym przypadku chorują na nerki i umierają w męczarniach. Warto o tym pamiętać.


Powtarzasz stare mity. Warto o tym pamiętać.

Mity?

Jana pisze:Wprost trudno mi uwierzyć w to, co tu przeczytałam 8O :( :( :(

A dlaczegóz to, czyzbys wierzyła tylko w to w co akurat wypada wierzyć?

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 16, 2008 18:02

No tak, znowu nie doczekam dzisiaj wieści o małym..... i będę musiała czekać do rana... :(
mam nadzieję, że jest coraz lepiej... to strasznie ważne co się z nim dzieje.... bo znaczy, że jednak czasami pozory mylą i zawsze warto walczyć ....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 16, 2008 18:04

Filemonek zrobił po raz pierwszy brązowa kupkę.

Pani doktor była zachwycona jego aktywnościa i podarowała mu myszkę na która zawziecie polował.

On wymaga takiej rehabilitacji jak dziecko z porażeniem mózgwym.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 16, 2008 18:05

ossett pisze:
Jana pisze:
Kicia_ pisze:W temacie kastracji wolnożyjących kotów wtrącę jeszcze jedną uwagę. Moim zdaniem powinny je kastrować osoby, które się nimi opiekują, bo takie koty powinny dostawać później karmę dla kotów kastrowanych. W innym przypadku chorują na nerki i umierają w męczarniach. Warto o tym pamiętać.


Powtarzasz stare mity. Warto o tym pamiętać.

Mity?


Tak, mity. Że kastracja powoduje choroby nerek.
Wszystko w tym micie poza tym poplątane, bo wcale nie chodzi o nerki, tylko o układ moczowy (karmy "dla kastratów" mają za zadanie uniemożliwić tworzenie się kryształów), ponadto już od dość dawna wiadomo, że kastracja nie ma związku z SUKiem, a tym bardziej z chorobami nerek - na forum temat wałkowany już ze dwa albo i trzy lata. Wystarczy zajrzeć do Kociego ABC albo na stronę vetserwisu.

ossett pisze:
Jana pisze:Wprost trudno mi uwierzyć w to, co tu przeczytałam 8O :( :( :(

A dlaczegóz to, czyzbys wierzyła tylko w to w co akurat wypada wierzyć?

Zajrzałaś do podlinkowanego przeze mnie wątku? Obejrzałaś zdjęcia? Chyba nie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 16, 2008 18:08

:P :P :P :P :P
Alez to super wieści.... Niestety nie wiem jak wygląda taka rehabilitacja, ale dowiem się 8) Czy to oznacza, że wetka ma już pomysł co do przyczyny choroby? wiesz, tak się przejęłam tym, co napisałaś że wet powiedział, że on z tego wyjdzie, że już zaczynam miec nadzieję, że może zupełnie wyzdrowieje.....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 16, 2008 18:08

Never pisze:No tak, znowu nie doczekam dzisiaj wieści o małym..... i będę musiała czekać do rana... :(
mam nadzieję, że jest coraz lepiej... to strasznie ważne co się z nim dzieje.... bo znaczy, że jednak czasami pozory mylą i zawsze warto walczyć ....

Przepraszam, za opóźnienie w relacji, ale karmiłam część ślepego miotu, która o mało nie rozdeptałam dziś w piwnicy TB.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław


Post » Śro lip 16, 2008 18:14

Never pisze::P :P :P :P :P
Alez to super wieści.... Niestety nie wiem jak wygląda taka rehabilitacja, ale dowiem się 8) Czy to oznacza, że wetka ma już pomysł co do przyczyny choroby? wiesz, tak się przejęłam tym, co napisałaś że wet powiedział, że on z tego wyjdzie, że już zaczynam miec nadzieję, że może zupełnie wyzdr
owieje.....

Pokazywała mi parę "ćwiczeń". Deliakatne masowanie (pod włos).
Na razie nie mysli nad przyczynami tylko nad tym co trzeba na bieżąco robic. ale ona napradę jest dobra.
Oceniła go na 5 tygodni, a on ma 8! Jest troszke zabiedzony.
W kazdym razie jest bardzo zywy, bawi sie, poluje, biega, liże rękę.
Czasem zarzuca go na jedna strone, ale moze to da sie jakoś zwalczyc.
On lepiej funkconuje na większej przestrzeni, na małej gorzej. Musi sie 'rozpędzić'.Może sie podobac, a nawet zachwycać...
Ostatnio edytowano Śro lip 16, 2008 18:21 przez ossett, łącznie edytowano 2 razy

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 16, 2008 18:18

Osset, strasznie się cieszę.... biega, bawi się.... normalnie fantastycznie :P :P :P w wolnej chwili poproszę więcej takich informacji, nawet nie wiesz, jak fajnie się to czyta.... :P :P :P :P :P
Mały szcześciarz - FJMB+? (nie wiem, na jaką literę zaczyna się imię wetki...)

:P :P :P :P :P :P :P

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 16, 2008 18:56

Never pisze:Osset, strasznie się cieszę.... biega, bawi się.... normalnie fantastycznie :P :P :P w wolnej chwili poproszę więcej takich informacji, nawet nie wiesz, jak fajnie się to czyta.... :P :P :P :P :P
Mały szcześciarz - FJMB+? (nie wiem, na jaką literę zaczyna się imię wetki...)

:P :P :P :P :P :P :P

K (ma na imię tak jak ta słynna złosnica).

Filemonek teraz właśnie bawi się myszką-jeszcze w koszu -kontenerku, ale dzisiaj zrobię mu "domek".
Trzeba się z nim dużo bawić; wygląda na to, że wtedy zapomina o tym skręcaniu główki, kręceniu się w kółko i przechylaniu się na jedną stronę...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 16, 2008 20:17

Osset, daruj sobie chamskie odzywki ("nie rozśmieszaj mnie").
G... wiesz, co i ile robię, ilu ludzi przekonałam, ile sterylek mam "na koncie" :evil: I jakoś nie zauwazyłam, zeby było łatwiej łapać dzika kotkę, bo osobiscie wole zabarac do sterylki domową kotkę od przekonanego własciciela, niz użerać się z wk...ym dzikusem. Aha- i zadna z "moich" kotek, ani dzikich ani domowych nie padła po sterylce. Poza jedna którą pół roku później zabił samochód, wszystkie zyja i maja się dobrze....

I naprawdę wolę łapać kotki do kastracji, niz patrzyć na koszmarne męczarnie konających kocich dzieci. Może ciebie to rajcuje, mnie nie.

Myslałam, że twój konflikt z Martką to był efekt głupiego nieporozumienia, ale dochodzę powoli do wniosku, że Martka miała rację, majac do ciebie pretensje. I chyba faktycznie, dobre chęci dobrymi chęciami, ale de facto to wykradłaś jej podstępem kota- niezależnie od pobudek.
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 17, 2008 6:18

Jana pisze:
ossett pisze:
ulvhedinn pisze:
Każda sterylizacja DZIKIEJ kotki, to mniej o kilkanaście- kilkadziesiąt takich śmierci. To morze cierpienia mniej....

Ulvheldin, nie rozśmieszaj mnie.
Po prostu łatwiej jest złapać DZIKĄ kotkę i wysterylizować ją (nawet jak jest skrajnie wycieńczona), wypuścić ją po tygodniu ( a one umierają najcżęściej troche później) niż przekonać "właściciela" domowej wychodzącej kotki do jej sterylizacji...


:?: :?: :?:

Idę na łatwiznę i łapię dzikie kotki, są one kastrowane i wypuszczane z powrotem. Po kastracji odżywają, nabierają ciała. Serce rośnie, kiedy się je widzi.

Tak, zgadzam sie , ze jezeli robi sie to z mysla o dobru i zdrowiu kotki(i jezeli sie ja potem widzi), a nie dla bicia rekordow to naprawde jest to dla kotki korzystne.
(Bardzo czesto jest jednak inaczej)
Ale istotnie nie zmniejsza to ilosci kotow bezdomnych i tych w schroniskach.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 17, 2008 6:36

ulvhedinn pisze:Osset, daruj sobie chamskie odzywki ("nie rozśmieszaj mnie").
G... wiesz, co i ile robię, ilu ludzi przekonałam, ile sterylek mam "na koncie" :evil: I jakoś nie zauwazyłam, zeby było łatwiej łapać dzika kotkę, bo osobiscie wole zabarac do sterylki domową kotkę od przekonanego własciciela, niz użerać się z wk...ym dzikusem. Aha- i zadna z "moich" kotek, ani dzikich ani domowych nie padła po sterylce. Poza jedna którą pół roku później zabił samochód, wszystkie zyja i maja się dobrze....

I naprawdę wolę łapać kotki do kastracji, niz patrzyć na koszmarne męczarnie konających kocich dzieci. Może ciebie to rajcuje, mnie nie.

Myslałam, że twój konflikt z Martką to był efekt głupiego nieporozumienia, ale dochodzę powoli do wniosku, że Martka miała rację, majac do ciebie pretensje. I chyba faktycznie, dobre chęci dobrymi chęciami, ale de facto to wykradłaś jej podstępem kota- niezależnie od pobudek.

Nie bede dyskutowala na temat chamskich odzywek bo widocznie znamy zupelnie inny jezyk polski.
Z tym kociakiem, to jak ze skazancem, ktorego uratowalo sie przed wykonaniem wyroku. Nalezy do tego, kto go uratowal.
Poza tym Jutynka, ktora jako jedyna ma naprawde ma prawo do kociaka, bo dzieki niej on zyje i jest rozkosznym kotkiem, zaakceptowala moj niecny uczynek(jezeli rzeczywiscie byl on tak niecny, ja to usilujesz publicznie rozglaszac).

Boleje bardzo nad smiercia kocich dzieci dzikich kotek, ale uwazam,ze bardziej stosowne jest 'naprawianie' zlego postepowania ludzi, niz koncentrowaniu sie glownie na korygowaniu bledow Pana Boga.
Polowania na dzikie kotki z duzym brzuchem, zeby je "ciachnac" stanowczo potepiam, czy sie to komu podoba czy nie.
Poza tym, ja mialam szczescie zobaczyc takze bardzo szczesliwe dzieci dzikich kotek, wiec moze dlatego troche inaczej widze ten problem.

Pewnie latwiej byloby tak genetycznie zmodyfikowac kota, zeby mogly rozmnazac sie tylko te rodowodowe i akurat chodliwe, niz przekonac wlascicieli kotow domowych do niewypuszczania kotek nie sterylizowanych
kotek i kotow niekastrowanych i do nie rozmnazania ich dla podreperowania domowego budzetu...

Martka jest pelnoletnia i nie musisz wypowiadac sie w jej imieniu.

Doceniam zaslugi osob ,ktore bardzo duzo zrobily dla poprawy losu kotow, ale nie maja one chyba monopolu na prawde, ustalanie standardow postepowania z kotami i na decydowanie, kto ma zyc, a kto umrzec?

ulvhedinn pisze: Aha- i zadna z "moich" kotek, ani dzikich ani domowych nie padła po sterylce. Poza jedna którą pół roku później zabił samochód, wszystkie zyja i maja się dobrze....

Przyjmij moje najszczersze gratulacje. Inni powinni uczyc sie jak to sie robi od Ciebie.
Ostatnio edytowano Czw lip 17, 2008 6:56 przez ossett, łącznie edytowano 2 razy

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 17, 2008 6:41

Jezeli chodzi o Filemonka to zrobil dzis brazowa kupke (do wczorajszego przedpoludnia mial rzadkie zielone), prawie kiebaske.
Popiskujac przywolywal mnie, jak usyszal ze przyszlam do kuchni.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 467 gości