Dwupak wrócił od weta. Lunie zmierzono temp. (dobrze ponad 39 stopni). Mała dostała dwa zastrzyki po których powinna poczuć się dużo lepiej.
Przy okazji Pani weterynarz usunęła kawałek dyndającej nitki /pozostałość po zabiegu/, która -wg niej- nie powinna była tak zwisać na zewn. bo stanowiła zaproszenie dla bakterii. Usunęła ile się dało ( Luna strasznie się przy tym wyrywała, drapała a Pan Milan nawet ząbki raz zaliczył - ale to dobrze bo wolę ją z takim agresorem niż całkowicie zgaszoną... ). Tak czy siak łapki sobie zdezynfekowaliśmy na miejscu
Pani wet potwierdziła, że brzuszek Luny ładnie się goi, a po usunięciu nitki gojenie powinno się jeszcze przyspieszyć. Jutro mamy przyjść na kontrolę. Uspokoiła mnie, że kotka się z tego wyliże. Tak więc troszkę odetchnęliśmy. Jutro wizyta po 16:00.