Julka chowała się pod kaloryferami za zasłonką. Nie przeszkadzałam jej obserwować co dzieje sie w domu. Wieczorem bardzo delikatnie do niej przemawiając brałam ją na ręce i wsadzałam na kolana. Siedziała, ale cały czas była czujna. Wet u którego bylismy zaraz po przybyciu kotki kazał brać ją jak najczęściej na ręce i głaskać.
Początki głaskania odbywały się przy misce z jedzeniem. Najpierw w nocy odkrywała dom, miała wszystkie pomieszczenia otwarte. Czasem miauczała przy tym niemiłosiernie

wtedy wołaliśmy ja po imieniu a ona była cicho jakis czas. Jak odkryła, że miska z jedzeniem stoi w jednym miejscu, to zaczeło się oswajanie "na karmę".
Czekałam aż będzie głodna, wołałam ją po imieniu i sypałam jedzonko. Jak przychodziła do miski to delikatnie głaskałam ja po łebku. Tylko po łebku. Dotyk chociażby karku albo grzbietu kończył sie fuknięciem i drapnieciem. Z czasem jednak pozwoliła na więcej.
Miałam do niej anielską cierpliwość, aż się sama sobie dziwię. Nawet rodzina miała mi za złe, że wiekszą niż do własnego dziecka...
A ja sobie myslałam ile ona przeszła, jaka była głodna (długo pożerała całą zawartość miski bez względu na to jak dużo tam było, teraz w misce karma leży a J. sama sobie dawkuje)
Może to dziwnie zabrzmi, ale szanowałam jej zachowanie. Jak nie chciała byc dotykana, to nie nalegałam. Wiedziała,że moze sobie pójsć a ja nie będę jej goniła

Jak przyszła, to myziałam ją najpiekniej jak umiałam.
Po ponad miesiącu, a moze dwóch otworzyłam dzwi balkonowe żeby wyszła na dwór. Ale ona była baaardzo ostrożna i siedziała w owartych dzwiach ale w domu.
Kiedy usłyszałam jak warczy na sąsiada za oknem to juz wiedziałam, że nasz dom to JEJ terytorium.
Teraz po roku, lata sobie wieczorami na pole w obroży z adresówką, po godzinie wraca. Kiedyś "śledziłam" ją z okna. Łaziła sobie i wąchała wszystkie trawki
Julka lubi zapach waleriany, jak kapnęła mi kropla na dywan to tydzień tarzała się w tym miejscu. A wcześniej kupiłam kocimietkę w atomizerze i psikałam jej zabawkę albo poduszkę. Ale po walerianie była bardziej "naćpana"
To tyle co pamiętam w tym momencie. A, chroniłam ją przed córką, która baaardzo chciała sie z kotkiem bawić. Myśle, że początkowo też trzeba ją chronić przed Gabrysiem jeśli jest zbyt nachalny.
Głaski dla futrzaków
