Oj te moje łobuzy. Kurczę, z bólem nad ranem muszę je zamykać ze swoim wielkim legowiskiem w kuchni, bo spać nie dają. Ale tam przynajmniej trwa pełna integracja.
Żaba to po prostu dzieciuch jeszcze. Potrafi ukraść kawałek bułki, podrzucać ją z pięć minut, a potem zjeść.
Rano moja córka zostawiła kanapkę na stole w kuchni, nie zdążyłam schować, czy coś, no i wracam do domu, a bułeczka sobie leży ponadgryzana w MOJEJ POŚCIELI
Serka i szynki oczywiście ni widu, ni słychu
A koteczki?
Jak weszłam to były taaaakie zaspane, jedna w koszyku, druga na parapecie.
Udało mi się złapać tylko to chuchro moje:
Ha, nie wiem czy wiecie, ale moje koty za sobą poszłyby w ogień. Wczoraj miałyśmy dzień czystości, więc pazurki przycinane, uszyska czyszczone, w zęby zaglądanie, witaminki podane i w ogóle och i ach.
Jak czyściłam uszy Żaby ( a nie jest to łatwe, to maleńki kot a silny jak Pudzian, jak nie utrzymasz, to podrapie, a wywija się, że żaden ręcznik nie pomaga) i Żaba trochę płakała, to Ala przyleciała ze swojego schowka w szafie ( choć nie mniej na mnie zła, bo już była po tym wszystkim) i normalnie zaczęła mnie okładać łapką!!!

Dobrze, że pazurków już ostrych nie miała. A to Ci cholera jedna, no...
Wieczorem pierwszy raz na własne oczy widziałam ich zapasy. Obie przewróciły się na dywan i normalnie uprawiały zapasy. Zawsze myślałam, że to Ala goni Żabę, ale nie, to jest tak całkiem po równo: jak jednej się chce bawić to zaczepia, no i tak na odwrót.
Żaba ciutek utyła. Dostała zastrzyk na uodpornienie i nabrała jakoś po nim apetytu. Tak jak z relacji poprzedniej właścicielki słyszałam, że puszek, saszetek nie je, tylko mięso i czasem suchego trochę, tak teraz wręcz rozsmakowała się suchym, w puszkach Animondy.
Alicja natomiast troszkę mniej je mokrego, a więcej suchego. W sumie dobrze. Ala to taka biała śnieżna kula, która wygląda na leniwego i bojącego kota, ale jak ślicznie potrafi się bawić wydając przy tym piszczące jak piłeczka odgłosy! Miodzio!
Obie panny dają nam dużo radości, zaskoczeń i ciepełka.
Jest jedna rzecz, która mnie niepokoi. Od samego początku Ala nie lubi być głaskana w tylnej częsci ciała. Zadek, oraz góra tułowia przy każdym dotyku jej się jakby "faluje". Wygląda to tak, że jak ją pogłaskam, to jakby jej się zbierało na wymioty. Taka ruszająca się sierść falująca. I ona to ma od początku. Zazwyczaj też unika głaskania od karku dalej, nie lubi.
Ale co to może być to "falowanie"? Ciężko mi to opisać właściwie, trzeba zobaczyć.
No, to tyle na dzisiaj.