Dyzio to wspaniały kot
W dodatku kot pieszczoch. Cały wczorajszy wieczór ułynął na miziankach - kocisko przychodziło, wlazilo na mnie lub męża, łapkowało, mruczało i kazalo się drapać. Żadnej agresji, fukania, nic - tak jakby nigdy nie spotkalo go nic złego ze strony czlowieka. Szczerze mowiąc myśleliśmy, ze minie trochę czsu zanim Dyziulek pozwoli się pomiziać, a tu taka niespodzianka!
Ale zrobil jeszcze coś, co nas rozczuliło - siedzielismy sobie na łóżeczku, Dyzio maszerował między nami i w pewnym momencie mąż położył dłoń na mojej dłoni a Dyzio ślizgiem szczupaka rozplaszczył się na łóżku i położył pyszczek na naszych rękach i tak sobie leżal. To taki słodki kot

Nie pojmuję jak mozna było zrobić mu coś takiego
Koty narazie unikają bezpośredniego kontaktu i to jest dobry sposób. obwąchuja się przez kratkę w drzwiach (kilka razy dziennie zamykamy obydwa koty na zmianę w lazience i w tym czasie jak jeden jest w wc to drugi od strony przedpokoju wącha go przez kratkę w drzwiach) - efekt - już nie fuczą jak czuja swój zapach. dodatkowo rezydent uwielbia lezeć na górnych szafkach kuchennych (nieraz potrafi przespać tam caly dzień), więc kiedy lezy pod sufitem to Dyzio sobie maszeruje i tylko się obserwują, nie fuczą (nawet jak Dyzio zabral się za miski Rezydenta

). Nie fuczaly też dzisiaj, kiedy Dyzio byl trzymany na rękach a Niuniu stal na podłodze. Nie wiem, czy to dobry znak, ale takie powolne oswajanie w tym przypadku na pewno jest mniej drastyczne
Wczoraj jeszcze plakałam, ze Dyzio tylko siusia a dzisiaj rano w kuwetce "przywitały" mnie dwa śliczne dyziowe kupsztale (ze też człowiek się cieszy jak głupi, gdy kot zrobi koopę...). A sam Dyzio przywitał mnie ogromnym kocim głodem. Cala sucha karma przez noc zjedzona a kocur wyglodzony

I tu kolejne zaskoczenie: na śniadanie Bandzior zwany też przez nas Krążownikiem

wybral mokrą karmę a dokladniej 3/4 puszeczki Sheby z cielęciną. Może dlatego, ze 1/4 zjadl Rezydent? Dyzio straaaaasznie dużo pije. Rano zrobil trzy rundki po domu, zostal wydrapany za uszkiem (bardzo to lubi

), popatrzył na nas i ...położył się i śpi

. wszystkie drzwi pootwierane, może chodzić, gdzie chce a on śpi
Myślę, że Dyziowi się podobau nas (prawdyjednak dowiemy się jak sam napisze

) . Bardzo się wyciszył przez te dwa dni, jest łagodny, nie fuka i nie warczy nawet jak odwiedza nas ktoś obcy (dzisiaj pozwolil się ucałowac w nosek mojej teściowej), może po prostu czuje, ze to jego dom

No ale minki strzela nadal
Taaaak to się trochę rozpisałam... ale myslę, ze to dobre wiadomości dla wszystkich, ktorym los Dyzia nie jest obojętny.
P.S. Dyzio nie jadl już pół godziny - i właśnie nowu je
