
Tygryś po raz pierwszy w piątek został przez matkę ubrany w smycz. Moje koty nie znoszą szelek - dlatego też Tygrysiowi założyłam tylko to, co moim innym - obróżkę i smyczka wyciąganą.
A Tygrys postanowił chyba do końca rozmiękczyć moje kamienne serce.
On - kot uliczny, dał bez problemu założyć sobie obróżkę.
Tak po prostu.
Na pewno wiecie, czego koty uliczne boją się najbardziej - rąk ludzkich.
Przeżywają, bo nie ufają.
Jego siostra została zakatowana, bo zaufała komuś, pozwoliła zbliżyć się zbyt blisko, a potem nie dała rady uciec.
A mój Tygryś łypnął na mnie, czy to na pewno ja i po prostu dał założyc sobie na gardło sznurek - bo jak inaczej określić smycz.
Potem bryknął do biurka, które stoi w jego pomieszczeniu. Smycz była długa - ok 5 m i Tygryś okopał się pomiedzy blatem, a wyciąganym podbiurkowym kontenerkiem.
Było miło


No i udało się - był spacer po blacie biurka, to naprawdę fajnie, jak na pierwszy raz.
Potem na rękach-lektyce był noszony po klinice.
Było też po raz klejny podstępnie - Wet spróbował pogłaskać po główce, a Tygryś wtedy bardzo śmiesznie zareagował - syknął na niego, wyciągnąl pazurki i ....podnósl łepek sprawdzając, czy jestem. Upewnił sie, że nic się nie zmieniło i rozkokosił się już zupełnie na rękach. A mi się serduch ścisnęło - bo wiem, że koty stamtąd, skad on jest muszą naprawdą zaufać, żeby tak zareagować.
A tak bardzo bym chciała, żeby i jemu ktoś zaufał.
Z uwagi na rodzinne sprawy - nie dałam rady podjechać do Tygrysia w sob i niedź - jutro to nadrabiamy to drogą wzietego urlopu i idziemy ok południa, kiedy najcieplej, na prawdziwy spacer.
Ale dzisiaj byłam u Tygrysia - oczywiście nie chciał jeść, bo jakoś trzeba mnie ukarać.



Bylismy na dworze, na razie w koszyczku. Donoszę - ptaszki nieodmiennie są fajne i bardzo ciekawią koty



Daliśmy lekarstwa, jedzono i omówiliśmy leczenie. Najpierw zrobimy komplet badań - tak zresztą chciał też szef lecznicy i ruszamy z interferonem. Chyba naprawdę niezły bedzie też ten krzem, bo zauważyłam, że w niektórych miejscach Tygryś ma słabszą sierść.
Kiedys - na początku wypadła mu siersc pod brodą, teraz fajnie odrosła, ale - ( to chyba kolejny element kary za dwudniową nieobecność ) wypadła mu sierść za jednym uszkiem. Normalnie nie do zauwazenia, ale Tygryś bardzo wymownie przeciągał się....


I jeszcze raz - jestem bardzo wdzieczna wszystkim i za dobre słowa, i za podbijanie - bardzo ślicznie dziękujemy.
Bardzo wszystkim takze dziękujemy za reprezentacyjne Tygryniowe konto - jest na nim już 700 zł. Daje to mi naprawdę swobodę w leczenu Tygrysia, swobode za którą jestem Wam bardzo wdzieczna. Bardzo bardzo.
W tym tygodniu chciałabym rozliczyć kolejny miesiąc pobytu Tygrysia, jego leki i interferon, i dzięki Ciociom, i Wujkom damy sobie z tym radę.
Przy tej okazji, dogadania kosztów z lecznicą, przedstawimy od razu szczegółowe Tygrysiowe rachunki, żebyśmy wszyscy wiedzili, jak Tygrys gospodaruje swoimi pieniażkami.
Dobrej nocy, miłych snów.
PS. A mi parę dni temu śnił mi się Tygrys nie w klatce, ale w słońcu, wyciagniety na podłodze zabluszczonej altany.