Mysza - kolejny guz operacja... więzień w kaftanie, nowe zdj

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 23, 2004 19:19

Jano zadzwon szybko na Bialobrzeska i umow sie do dr Jagielskiego- to najlepszy chyba specjalista, "siedzi" w nowotworach, ratuje zwierzaki z naprawde trudnych opresji- po prostu sie zna, potrafi ocenic, orientuje sie w technikach leczenia i potrafi przewidziec konsekwencje ich zastosowania w konkretnym przypadku. Naprawde jest swietny, ma gromadke swoich kotow, podejscie i...walczy, slowo nowotwor nie zwala go z nog, walczy. Wiesz jak to jest- moze byc bardzo zle ale nie musi- moze u Myszy by akurat chemia pomogla? Albo wyciecie wiekszej ilosci tkanki?

Jano Skarbie, martwic sie bedziesz pozniej- zadzwon teraz na ta Bialobrzeska, tel. 824-29-46 lekarz nazywa sie Dariusz Jagielski na pw wysle Ci jeszcze jego komorke. Trzymaj sie i absolutnie nie trac nadziei
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Czw wrz 23, 2004 19:23

Jano....nie wiem czy cie to pocieszy ale....
moja puska siedem lat temu byla operowana z podobnego wzgledu, lecz o wiele bardzie pospiesznie, bowiem okazalo sie, ze pomimo hormonow (puski nie dalo sie wykastrowac), zaszla w ciaze.... :? ciaza byla nieprawidlowa, puska skakala na klamke otwierajac sobie drzwi, nastapil dodatkowo skret macicy... :( wyciete miala wszystko: guzy (bylo ich kilka!!) macice, jajniki....bardzo trudno sie goila, zrosty, martwica, jak u twojej kotki.....przykladalam kompresy z siemienia, sody, liscie kapusty....rozlizywala szwy, otworzylo sie.... horror trwal ok miesiaca....po miesiacu wreszcie zaczelo sie goic....wetka byla dobrej mysli, ja tez....niestety przy pierwszym badaniu okazalo sie ze ....guz znowu pojawil sie tylko nieco wyzej!!!! tragedia...moja wetka kazala go obserwowac, bo nie podjela sie powtornej operacji...:( obserwuje.....od siedmiu lat.... :lol: urosl do pewnych ( dosc sporych) rozmiarow mniej wiecej malego orzecha wloskiego i nic!!! nic sie nie dzieje....czego zycze twojej Myszy.....tzn. zycze jej, zeby nic sie nie dzialo...oczywiscie...puska ma juz 16 lat.....

tonia

 
Posty: 707
Od: Pon wrz 02, 2002 17:38
Lokalizacja: komorow k. warszawy

Post » Czw wrz 23, 2004 19:46

Jano - trzymam mocno za Mysze, skonsultuj sie z Jagielskiim jak Nan mowi. Koniecznie. Trzeba zobaczyc co on powie. MOze bedzie mial jakies propozyje.
I tule.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87957
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw wrz 23, 2004 20:02

J myslę ,że do 22. 00. możesz dzwonic bez problemu. Ja zwykle konsultuję się z nim kwadrans przed. Najlepiej na komó bo na białobrzeskiej przyjmuje on teraz tylko we wtorki i w piątki, ale chyba codziennie bywa na SGGW, bo chyba już zaczął zajęcia ze studentami.


Kciuki za myszę

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Czw wrz 23, 2004 20:45

Jano, tulę. I zrób co radziły dziewczyny, warto walczyć.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Czw wrz 23, 2004 21:23

Jano przykro mi.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt wrz 24, 2004 8:53

JPQ
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Pt wrz 24, 2004 9:00

Jana, mocno przytulam...
trzeba walczyć :!:
Mysza, bądź dzielną,
mocno trzymam kciuki i sle Ci dużo pozytywnej energii i siły do walki maleńka....

proszę, niech się uda,

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Pt wrz 24, 2004 9:06

Jana, przykro mi :cry: walcz o Myszunię.

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pt wrz 24, 2004 9:28

Oberhexe pisze:Jana, tulę z całych sił. I mimo wszystko mam nadzieje, że to jednak nie to...
Ściskam Cię.


Jana, tez tak mysle. Saruni jak wyskoczylo to od razu guzek, po miesiacu, a nie prega idz skonsultuj :cry: :cry:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pt wrz 24, 2004 23:54

Jano skonsultuj się jeszcze z jakimś innym lekarzem, bo z Twojego opisu nie wynika odrastanie .
Ta martwica niestety dobrze nie wróży, ale nie widzę tego a inaczej nic Ci nie jestem w stanie powiedzieć.
Spróbuj potwierdzić lub wykluczyć tą diagnozę u kogoś innego.
Strasznie nam smutno :cry:
Może nie będzie tak żle.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 28, 2004 12:18

Jano,
jak Mysza się ma?

Głaski specjalne dla Myszeidosa!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto wrz 28, 2004 12:23

Jano dopiero przeczytałam :( mam nadzieję jednak że to nic poważnego, trzymam mocno kciuki, mizianki dla kotuchy i przytulam Ciebie.
Czekam na wieści!
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto wrz 28, 2004 14:56

Właśnie wróciłyśmy z Myszą z lecznicy.

Po kilku zastrzykach homeopatycznych brzuch się poprawił. Zniknęło zaognienie jednego z sutków, pod którym właśnie biegnie zgrubienie w kształcie pręgi, ono też się zmniejszyło. Blizna w dolnej części jest trochę "rozlazła", no niestety, martwica jest i zaczęło wyrzucać nici ze szwów wewnętrznych, ale brzegi ładnie się goją i widać odrastający naskórek. Będziemy smarować jakimś śmierdzącycm balsamem, który jest ponoć rewelacyjny. Poza tym zastrzyk w sobotę, kontrola za tydzień/dwa, w zależności od stanu brzucha.

Mysza zachowuje się jak młoda kocinka, samopoczucie ma wyśmienite, ładnie je, walczy ze Szczurkiem, goni sznureczek. Poza tym bezbłędnie wyczuwa kiedy przychodzę do niej, żeby dać jej zastrzyk albo wsadzić do transporterka - natychmiast sie ulatnia, ale kiedy podchodzę, żeby ją pomiziać, spokojnie czeka i nadstawia się.

Po okropnych kilku dniach odzyskałam dobry nastrój - wierzę, że jeszcze wszystko będzie w porządku. :)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto wrz 28, 2004 15:00

Bo wszystko będzie dobrze ! nie ma innej możliwości :D Cieszę się, że jest lepiej :D Kciuki za kicucha :ok:

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana i 43 gości