Wredną pańcią bowiem jestem i o ile nie ma zasadnych przyczyn- to zawsze u mnie jest zasada "jesteś głodny- to jedz, co na misce, a jak nie jesz- to widać nie jesteś głodny" (oczywiście, nie ma to zastosowania przy kotkach chorych czy zdrowotnie wymagających dokarmienia. Latam wtedy jak kura z jajem).
Niunia po prostu jest kotkiem powściągliwym w jedzeniu, a odkąd nie ma konkurencji do michy- to odwiedza ją fanaberyjnie.
Oczywiście, jeśli nie ma ku temu poważnych wskazań zdrowotnych- to w misce jest to, co kotki lubią (po cóż mam umartwiać siebie i zwierzynę).
Niunia kofana moja wagę trzyma, zdrowie (tfu, tfu) służy.
Zatem zje, co jest, tyle że pomalutku i w porcyjkach, bez napinki

Faktycznie, u niej apetyt nie jest miarodajny, choć z drugiej strony... Jakby tak przez 12 godzin jedzonko nie było ruszone- to już jesteśmy w drodze do weta... Starowinka przecież.
Zdjęcie jedno z niedawnych

Seniorka moja
