Nikt nie interesuje się moimi Partyzantami, a to takie cudowne kotki.Są u mnie od kliku miesięcy, nauczone zostały dobrych zachowań przez dorosłe koty, ja też zadbałam o to, aby na przykład nie gryzły rąk w czasie zabawy i naprawdę tego nie robią.Są takie kochane, miziaste, przytulaśne, zwłaszcza Majka.Pierwsze do miski, pierwsze do zabawy, śpią w nogach mojego łóżka, pięknie korzystają z drapaczka i nigdy nie miały kuwetkowej wpadki od kiedy wyprowadziłam je z łazienki.Są takie zdrowiutkie.Bez problemu można im obcinać pazurki, czesać, są w pełni obsługiwalne.Kochają ludzi i koty, nie wiem jak z psami, nie mam możliwości sprawdzenia.Mogłyby mieszkać z dziećmi, pozbawione bowiem są agresji, nie gryzą, nie drapią.Raz tylko był u mnie wnuczek sąsiadów, czekał na powrót dziadków. Zaopatrzyłam go w wędkę i laserek, bawił się z kotami i słyszałam tylko jak recholił, bo koty wyczyniały cuda.I chłopak ( nawiasem mówiąc Michaś

) był zadowolony i koty były wniebowzięte.One wywalają brzuszki do miziania, są bowiem ufne, nigdy nie zostały nawet skrzyczane.Poza okresem wczesnego dzieciństwa spotyka je tylko samo dobro.Mają mamę, ciocie, wujków i są przez nie kochane bardzo.To kotki, którym jest ciepło, nie tylko w sensie fizycznym, bo otrzymują tyle miłości ze strony ludzi i kotów, że aż w nadmiarze.Chciałabym się do czegoś przyczepić, coś napisać złego, znaleźć jakąś wadę, ale nie potrafię.