Dla mnie najlepsza zawsze była bezopet, choć teraz mamy maltpastę. No ale przy krótkowłosych kotach zakłaczanie jest epizodyczne, choć Guzikowi się zdarzało latem.
Tak sobie myślę ile kłaków czasem wyczesuję z takiego małego gładkiego kotka, to padam do stóp właścicielom persów, to codzienne czesanie, odkłaczanie, wycinanie dredów...
Chapeu bas. Przypomniała mi się śmieszna historia. Moja sąsiadka swoją persiczkę czesze codziennie na balkonie z 15 -20 minut. Raz przyszedł do niej sąsiad z piętra niżej z awanturą, czy mogłaby tego nie robić bo mu kocie kłaki wpadają do zupy
Sąsiadka kazał mu zainwestować w przykrywki do garnków
