Wkurzyłam się niesamowicie bo okazało się że zaginął mi gdzieś dowód - miałam ale stary. Na szczęście pani przyjęła mi wpłatę bo podałam jej pesel.
Pędzikiem przyleciałam do domu bo przypomniało mi się że kserowałam go ostatnio do pracy do dokumentów bo tam też musiałam zgłosić zmianę.
Lecę więc do domku , dopadam drukarki, otwieram pokrywę ksero i co......dowodzik grzecznie leży i czeka na wyciągnięcie.

Teraz znów muszę lecieć do banku i w końcu zgłosić wymianę dowodu.
Ufff.......