No więc byliśmy wczoraj u weta, jako że przyszły wyniki badań. Niestety, jak sam wet stwierdził, najgorsze z możliwych

Okazało się bowiem, że u jednej i u drugiej posiew był jałowy, żadnych bakterii, grzybów, drożdżaków, nic... Pan Maciek zaskoczony chyba nie mniej niż my, prosił nawet w tym laboratorium o powtórzenie badań, ale nic. Chyba nie spotkał się jeszcze z takim przypadkiem i sam wyglądał na dość zagubionego

Konsultował ten wynik z jakąś, kobietą (chyba z tego laboratorium, ale nie pamiętam dokładnie), która postawiła pewną hipotezę i wydawała się pewna tego co mówi. Mianowicie kotki miałyby reagować alergicznie na jakiś element otoczki bakterii znajdujących się prawdopodobnie w uszach u Korby. Ustaliliśmy z wetem, że podamy kotkom przez 10 dni Encortolon (chociaż wcale nie podoba mi się faszerowanie ich sterydami

) i jeżeli po tym czasie ich stan ulegnie widocznej poprawie, zyskamy pewność, że to jakaś reakcja uczuleniowa. Wtedy plan jest taki, żeby wysłać próbki do jakiegoś laboratorium w Niemczech, które na podstawie tego,co tam wyhoduje, opracuje dla kotek indywidualne szczepionki.
No i tak to w skrócie wygląda, mamy koty wyjątkowe pod każdym względem
I tylko Korby najbardziej mi szkoda, właściwie bez powodu męczyliśmy ją przez tyle miesięcy czyszczeniem uszu i zakraplaniem najrozmaitszych specyfików
A żeby zakończyć jakimś optymistycznym akcentem, jedno z ostatnich zdjęć Feli. Prawda, że piękna?




PS. W tle zakładka od Kasi
