Dziś krótkie info dla ciotki Alusi, która się do mnie dobija telefonicznie z pytaniami o ukochanego Frycusia, a ja nie mam czasu gadać, bo lada chwila spodziewam się znajomego, który robi sobie u nas w Dąbrowach jednodniową (i jednonocną) przerwę w podróży na urlop

.
Otóż Alutku, Twój ulubieniec po kilku karnych pobytach w klatce zachowuje się niemal wzorowo. Już skojarzył gonienie kotów z
karnym jeżykiem i jeżeli nawet nadal uprawia ten proceder, to bardzo się pilnuje, by odbywało się to poza zasięgiem mojego wzroku

.
Zresztą Milka nie daje mu okazji do gonienia, bo opanowała - jak to określa Michał -
sztukę walki bez walki 
. To bardzo inteligentna bestia – uważnie nasłuchuje odgłosów domu i doskonale wie, gdzie Fryc w danym momencie się znajduje. Gdy ma ochotę coś zjeść czy też wyjść na zewnątrz, wybiera taką drogę, by minąć go szerokim łukiem.
Podawanie kropli Bacha oczywiście kontynuujemy. Myślę, że tak naprawdę dopiero jesienią okaże się co nam wyszło z tej terapii. Gdy nastaną chłodne dni, koty siłą rzeczy będą zmuszone przebywać dłużej razem, a ja będę mogła dokładnie obserwować ich relacje. Na razie generalnie gdy jedno wchodzi, drugie wychodzi

. Do jesieni na pewno potrzymam je na Calmie i nie zlikwiduję klatki, by Fryc wiedział, że w każdej chwili może tam trafić za naganne zachowanie

.
Jeżeli okaże się, że moje wysiłki wychowawcze nie przyniosły efektu, to - tak jak Ci kiedyś obiecałam – wyślę Ci Fryca kurierem. Przecież się bardzo kochacie, prawda? Mam na to fotograficzne dowody z niedawnego wspólnego weekendu

:

Tak więc, jakby co – jest Twój
A teraz uciekam gotować