Aniu

No co Ty... Przecież jakoś musimy dać radę.
Ja to wszystko piszę dlatego, że... Wątek nerkowy jest na forum od dawna. Widziałam, jak Matahari opiekowała się nerkową Tarą... Ale to dociera do człowieka dopiero wtedy, gdy własny kot zachoruje. Ja uważam, że opieka nad nerkowym kotem to nie jest bułka z masłem. To naprawdę góra pieniędzy (nie tylko leki, ale żarcie*, artykuły higieniczne) i bardzo ciężkie emocje (bo kota nie wyleczysz, co najwyżej życie przedłużysz).
* żarcie w tym względzie, że choremu kotu trzeba dogadzać, podtykać... Ja mam nieraz i 3 puszki różne otwarte, a on nie chce nic. To są dużo wyższe koszty niż normalnie. A zdrowemu sypniesz suchego i jak nie chce jeść, to on ma problem...