Nie odzyska, nie udało się, wszystko źle
Właśnie wróciłam z lecznicy, puściły szwy, jutro rano narkoza i szycie od nowa
Nie wiem dlaczego, nie wiem co się stało. Wszystko było suche, pięknie zagojone jeszcze popołudniem, zaglądałam i bardzo się cieszyłam razem z Cosią. I przed godziną widzę krew...
Nie było możliwości, żeby zahaczyła łapką, z oka jej nie spuszczałam ani na sekundę. Zdejmowałam kołnierz, żeby mogła zjeść albo się umyć, nie było ani pół sekundy mojej nieuwagi. Kołnierz miękki, zdejmowałam zawsze od strony zdrowego uszka.
I nagle się rozjechały szwy na dole, głęboko.
Czy możliwe, aby szwy rozpuszczalne rozpuściły się za szybko?
Uszko zostało przemyte, zabezpieczone, dostała lek przeciwkrwotoczny i bupaq. Byle do jutra.
Leżę i płaczę.