» Pon maja 25, 2009 8:04
Rudy wrócił do siebie. Zaszczepiony.
U mnie był tak zestresowany, że cały dzień nie wysiusiał się, nic nie zjadł.
W ogóle śmiesznie było, bo w czwartek wróciliśmy od lekarza bardzo późno. Sąsiedzi czekali chyba w oknie, bo jak tylko weszłyśmy na korytarz, pojawili się we trójkę, żeby dowiedzieć się, co z kotem.
Pani Basia spłakała się. Generalnie byli bardzo wzruszeni, że ktoś troszczy się o cudze zwierzę, niczego w zamian nie oczekując.
W czwartek mamy umówioną kastrację.
Poza tym Ula nie będzie jednak operowana. Zbyt mało jest szans na poprawę komfortu życia. Teraz ma lepsze i gorsze dni. Dostała lek doustny, mający poprawić samopoczucie, ale pierwsze dwa dni dawała się nabierać na mięsko szpikowane okruchem tabletki, a teraz już nie jest taka głupia i nie daje się nabrać.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"