» Wto sie 28, 2007 9:58
Widziałam Lesia!!!!
Poszłam rano do wraku samochodu i był!!!Leżał w miejscu, które wczoraj mu przygotowałam , z tyłu wraku, tam gdzie jest jedyna szyba, z przewróconych oparć foteli zrobiłam mu coś w rodzaju schronienia przed deszczem i wiatrem . Spojrzał na mnie, podniósł się i nie uciekał w panice tylko wyszedł z samochodu na tyle wolno,że mogłam mu się przyjrzeć. Jest bardzo chudy i brudny, mam wrażenie,że nic przez te sześć dni nie jadł, może dlatego też nie uciekał szybko, bo nie miał siły...Zostawiłam mu w tym wraku miseczkę z jedzeniem, drugą miseczkę z wodą i odeszłam, nie szukałam go, chciałam żeby szybciutko wrócił i zjadł, żeby już nie był głodny. Myślę,że on nie przychodzi do budek z jedzeniem pod blokiem bo jest tu dominujący kocur, który nawet małe kociaki odgania od misek, a Lesio jest przecież ranny i słaby więc nie miałby szans...
Mam zamiar przez kilka dni zanosić mu jedzenie,żeby nabrał pewności,że jest bezpiecznie, około piątku pomyślę, jak go złapać, teraz to tylko automatyczna klatka-łapka mnie ratuje, tej zwykłej nie ustawię bo nie będę miała gdzie się schować...Jezu, jak się cieszę, że Lesio żyje! I nóżka nie wygląda najgorzej, nie krwawiła przynajmniej...
