Musze o tym napisać.
Byłam wczoraj u Barbary Horz. Weszłam do mieszkania i znalazłam sie w kocim raju. Szesnaście pięknych i zadbanych kotów w różnych rozmiarach. Tzn, że ich jest tyle musiałam uwierzyć na słowo, bo nie wszystkie uważały mnie za godną przyjęcia na audiencji.
Jako oddżwierny wystąpił niezwykłej urody i postury Kocur ( tak Kocur przez duże K) w towarzystwie całego grona pazikow wielkości jego łapy. Kocur jest bialy w rude łaty a z tyłu ma przyczepiony rudy pręgowany ogon żywcem zabrany jakiejś pumie czy gepardowi.
Ja po prostu zwariowałam na punkcie tego kota i podejrzewam ze moje zachowanie pozostawialo wiele do zyczenia z puktu wydzenia savoir vivru ale nie moglam oderwać oczu od tego cuda.
Do tego jeszcze co jakiś czas przemykało obok jakies pomniejsze cudeńko , dwa już całkiem malenkie wisiały u nogawek moich spodni, bo tam mam takie fajowe troczki.
A dwa inne obok na tapczanie usiłowały mi zmienić manikur ostrymi jak szpileczki ząbkami.
Myślałam, że już nic cudniejszego nie zobaczę. I tu się myliłam.
W ulewie i wśród wyładowań atmosferycznych, poszłyśmy odwiedzić apartament Maksia.
A swoja drogą czemu jak spotykam Basię niebo niebo zaraz ciska gromy i zalewa świat potokami wody

.
Ale wracając do Maksia to mimo mojej niechęci do tej sztucznej rasy jaką jest pers , oczarowal mnie z miejsca.
Duży piękny kocurek w kapciach rozmiar: 46, z posępnym spojrzeniem spode łebka.
Wszystko wskazuje na to, że niedługo zamieszka w nowym domku
