skaskaNH pisze:Tosza, tak, tak, oczywiscie
A nuz Kluśka sie tak zadomowi, ze juz nic sie z tym nie da zrobic?
tzn nawet nie tyle w domu co w twoim serduchu
Mi juz kilka kotów udało sie wydać. Jak od poczatku wiedziałam, że kot juz ma dom,a ja jestem tylko na chwilę, to było prawie bezboleśnie. Ale ak musiałam np. znaleźć dom Malwie, która była u mnie kilka miesięcy i miała byc moim własnym trzecim kotem, to spędzałam czas na przypisywaniu ludziom najgorszych cech, któe to cechy miały sprawiac, że kandydat był odrzucany zanim jeszcze miał okazję ze mna porozmawiac (Liwia mi skutecznie pomagała

).
Ja czekam na swojego kota długowłosego i kiedys go znajdę ( w piatek nawet takiego znalazłam, ale niestety w sobotę znalazł się właściciel). Klusi sobie świadomie nie zatrzymam, ale też nie wydam jej byle jak i byle komu, byle szybko, bo zmusza mnie do tego sytuacja ( mam alergię, piatkę małych dzieci, 20 własnych głodnych kotów i bezrobotnego męża na utrzymaniu -właściwie alergie to akurat mam, ale tylko na niektóre koty

i Klusa sie do nich nie zalicza). Nie będę pisać, że ona zasługuje na dobry dom, bo wszystkie zasługują. Ale miała tyle szczęscia, że trafiła do domu tymczasowego, który bierze tak mało kotów na tymczas, że może w nim zostac dowolnie długo.-aż znajdzie się ten właściwy dom.
Nie wiem, czy to jasno napisałam.
Ja jestem takim niezupełnie normalnym domem tymczasowym-moje "tymczasy" są z definicj do wydania, ale tak przebieram w kandydatach na dom, że gdyby nie pomoc zaprzyjaźnionych dobrych ludzi, skńczyłabym pewnie jako kocia kolekcjonerka. Ale przecież podobno każdy ma jakąś niedoskonałość
