Tigrunia jest ciągle "na nie" w kwestii zaprzyjaźnienia się z kotami

Zastanawiam się, czy ona nie była jakoś nękana przez podwórkowe koty... Ślady na jej ciele mogą na to wskazywać... Nie będzie łatwo. Nie zaryzykuję wypuszczenia jej do kotów nie tylko dlatego ze strachu przed jakąś chorobą. Dziś głaskałam rozmruczaną Tigrę, leżącą w klatce. Nagle do łazienki weszła Inka, czego nie zauważyłam. I Tigra zaczęła to swoje buczenie i ni stąd ni zowąd capnęła mnie zębami. Co prawda lekko, ale nie wiem, czy "na pokojach" wobec futer byłaby równie subtelna

Musi się na razie męczyć w małej łazience. No, trudno. Sama chciała
Jeszcze a propos zębów - Tigra nie ma kilku przednich zębów.
Nowe zdjęcia, już nieco lepsze, bo tygrysiczka w klatce (zamknięta tylko na czas "terapii klatkowej").
W co ja się wpakowałam... Jezu...
Ale przynajmniej ciepło, pełna miska, bezpiecznie i ta Duża mnie głaszcze. Jednak póki co muszę sprawiać wrażenie groźnego drapieżnika co to nie wiadomo, czy nagle nie zagryzie swojej ofiary