Burasy w akcji!

Coco jest wariatka :mrgreen:

Swoja drogą śmieszą mnie takie kociczki, co maja pstro w głowie :lol:

Znałam tylko taką jedną, tak to trafiałam na poważne kocice, a durniutkie to były kocurki (w przewadze) :wink:

Ale dobrze, jak może być, to niech będzie, jak najdłużej beztroska i szalona

PixieDixie pisze:
Widzisz... czarne koty mają to coś

Ja też kocham czarne i pingwinki jak Milunia. Milunia jest moim najukochańszym kotem. Starzeje sie biedulka powoli i az serce mnie boli jak pomyślę że każdego roku może sie coś wydarzyć z nią. Ale wiem że jest szczęśliwa z moją mamą i kochana całym sercem :1luvu:

Planujemy z mężem powrót do Kutna za jakiś czas wiec mam nadzieje że zdążę sie jeszcze nacieszyć jej towarzystwem

Bagirke i Amy oczywiście też kocham. Ale miłość do Mili jest wyjatkowa

Monika chyba tak czesto jest ze zawsze zwiazujemy się psychicznie z jakimś kotem. Tak bardziej niż z innymi.
Pomimo że kocha sie wszystkie... tak to tego jednego... jest ta specjalna chemia.
Moj M. ma to z Pixiorem, ja miałam z Dixim.

To jest cudowne a zarazem cięzkie jak przychodzi czas pożegnania.

Tak samo, Coco to jest "córunia mamuni"

Coco jest taka moją stokrotką:) Promyczkiem

Chociaż czasem daje popalić szczególnie gdy bawisz się z nią pół dnia a ona dalej nie ma dośc

Purizon dla Coco w drodze.
Tez fajnie bo zaczela jakies mokre jesc. Co mnei niezmiernie cieszy no i też je Tunczyka z kurczakiem a nei tylko sam tunczyk

Liczę że stopniowo się przekona.
Dzisiaj ja zważę

Ile panna ma

Chciałabym żeby jedli mokre, więcej mokrego i ich przestawiać na mięso. Ale oni są wygodni.
Co ciekawe - kurczaka lubią ale sparzonego głównie, jak im daję takie surowe kawałki.

Wołowina ich nie kręci, Wątróbkę też muszę poddać obróbce termicznej bo inaczej to powąchają i na tym kończy sie zapał.

Dziwne te moje koty oj dziwne.

Mięsko po obróbce termicznej, choćby sparzeniu, takie ciepłe, mocniej pachnie. Więc pewnie o to chodzi.
Jak chcesz przestawić na mięso, to cierpliwości. To czasami trwa. Chyba że się trafi na taką Małą Czarną, która po pierwszych porcjach barfa stwierdziła, że ona chce to i tylko to! A puszeczki i saszetki mogę sobie zjeść sama.

U mnie to zupełnie w druga stronę

Spoko, żeby nie było za różowo, to Ofelia z kolei wolałaby cokolwiek innego poza barfem. Tyle że jestem twarda i uparcie daję na michę mięso (puszki, tacki i chrupki są ewentualnie na deser).

Aaaaa! Przypomniałam sobie co mi się dzisiaj śniło! Moje pannice były pod opieką rodziców, tata do mnie zadzwonił i powiedział że karmi je puszkami Felixa! Ale chyba obudziłam się zanim zdążyłam mu nagadać.

Hahaha

I slusznie, slusznie

Moje dzisiaj sie obsluzyly same...

Byla wyciagnieta puszka, otwarta z rana. Byla na parapecie.
To jeden zrzucil tak ze zawartosc wyleciala ... reszta sie zleciala.
Obsłuzyli sie sami, smakowało.

Samoobsługowe koty? Kurka, super sprawa, jaka wygoda! Same się nakarmią :ryk:

No jeszcze musze nauczyć opróżniać same kuwety i bajlango

Umyly po sobie podłogę? :mrgreen:

nie

(( Musiałam sama wycierać. Po to jeszcze jestem im potrzebna

Gdyby sie ktos martwil o nas, to jeszcze zyjemy. Choc chce nas wymrozic.

Przeszedl Purizon dla Cocusi, jest szczesliwa. Nici czasem rzuce chrupka zeby pogonila za zdobycza. Dzieki temu ma nagrode, a i ruchu troche (rada behawiorystki).

Dalej je Schisera. Purizona wydzielam. Czasem i Pixior sie zalapie.
Coco przytyla. Nicia z Pixiorem bez mian, na równi

4,6 kg. Dobrze ze nie przytyli.

Fajne wieści :ok:

Turlanie chrupek po podłodze to jedna z ulubionych zabaw moich (prawie) wszystkich zwierzaków. Nawet Krowie daje się czasem w to wciągnąć

Burasy w akcji!

Kto przegląda forum