Wizytacja potrwa do niedzieli, ja wytrzymam gorzej z psami, kotami i żółwiem... Brutus jest kochany piesełek, dzielnie ucieka jak ma dość miźdania za uszami, Trufla zaś ma niespożyte siły

Ten pies by Pudzana wykończył, o oddziale komandosów z Gromu, Formozy I Agatu nie wspomnę. W sumie jeszcze nikt nikogo nie ugryzł, środki opatrunkowe na wszelki wypadek kupiłam i położyłam na widocznym miejscu,może jakoś przetrzymam, chociaż 8 rano to nigdy nie była moja ulubiona pora na wstawanie z wyrka. Pomijając wszystko inne dziś ponownie czeka mnie wizyta u weta, tym razem z Artemem, nie wiem co ale coś sobie zrobił w nogę i to się nie chce goić. Paskudzi się, ropieje a Artem non stop toto rozlizuje. Masakra. Polewanie wodą utlenioną nic nie daje, mam nadzieję,że wety coś wymyślą, nie wiem, zeszyją ewentualnie skleją czy co.Ja oczywiście rozumiem,że jak się ma zwierzaki to trzeba się liczyć z faktem,że prędzej czy później będzie potrzebna interwencja weta ale do cholery dlaczego to wszystko dzieje sie akurat teraz kiedy ja mam na głowie wizytację? Daj im wszystkim żreć pić siusiu, gdzie łazienka dlaczego tu trawa rośnie ,czemu ty masz tyle zwierząt po co ci to, wiesz ile to kosztuje bla bla bla bla. Co mnie w tym całym interesie najbardziej wnerwia to to,że dzieci mówią w jakimś dziwnym narzeczu ( znaczy ponoć po niemiecku ) a ja z języków to angielski owszem i rosyjski jak najbardziej ( no muszę w końcu przeczytać Metro 2033 w oryginale

)dlatego też nie wiem, czy jak mi jedno z drugim stoi przy lodówce i coś bełkocze to nie mam pojęcia,czy oni chcą jeść czy może właśnie wydali nakaz rozstrzelania. Niemiecki powiem wam to dziwny język jest....
barbados gratuluję nowego nabytku

Prawda,że koty to jak pluskwy?! Gdzie jest jedna zaraz pojawia się następna

I tak ma być, jeden kot sie nudzi. Dwa koty też się nudzą. A czym więcej kotów w domu tym weselej i kotom i ludziom

Trzymam kciuki za cierpliwość Twoją. Oj będzie potrzebna będzie....

izka53 szarańcza lata i demoluje mi dom. Apteczka zaopatrzona w razie czego mam blisko do weta gdyby trzeba było kogoś szyć i nie mówię tu o dzieciakach, prędzej moje psy i koty będą potrzebowały... Ja rozumiem, że to są miejskie dzieci i rzadko widują tyle zwierząt na raz ale chyba powiem ich matce,że tak psy jak i koty mają jakiś próg tolerancji na głaskanie, miętoszenie i noszenie na rękach a żółwie nie lubią robić za zwierzątko domowe chomiki tym bardziej. Wczoraj wieczorem już był wrzask bo Artem skarcił jednego bachora za próbę wzięcia na ręce. I nie idzie wytłumaczyc,że jedyną osobą która może bezkarnie brać kocieła na ręce miziać po brzuniu i drapać za uszkiem jestem ja, cała reszta ludzkości powinna się liczyć z faktem, że jak Panhrabia nie ma ochoty to biorący na ręce będzie sobie obierał dłoń ze skóry jak pomidora.Ale oni chcą kotki na rękach nosić bo takie miłe, puchate i słodkie.A koty nie chcą, chyba,że na chwilę.... Ale to się nazywa,że mój kot niewychowany jest. Ta, niewychowany.... To już prędzej te dwa małe szwaby. Trzymajcie mnie ludzie zanim kogoś ukatrupię. I obym wytrzymała do niedzieli. I zachowała ( w miarę ) zdrowe zmysły.....