Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
pisiokot pisze:Czytam ten wątek od początku, kibicowałam Wam, tym bardziej, że Mokate to kotunia z łódzkiego schroniska tak bliskiego mojemu sercu.
Wiem, że niczego nie da się zrobić na siłę i wbrew sobie, ale też myślę, że Mokate ucieszyłaby się, gdyby jej miejsce zajął inny potrzebujący. Czuję jakieś deja vu czytając o Waszych wspólnych losach. Mój pierwszy kot też był takim cudem - wyjątkowym stworzeniem, któremu nikt już nie dorówna. Gdy odszedł - przedwcześnie - czułam to samo co Ty. Ból, poczucie ogromnej straty, wyrzuty sumienia, że może mogłam zrobić więcej, lepiej go leczyć itp. Ale przede wszystkim nie wyobrażałam sobie innego kota w domu.
TŻ namówił mnie jednak do wyjazdu do schroniska. Gdy weszłam tam i zobaczyłam te wszystkie bidy to w jednym momencie poczułam jak mój ból jest mały i przepraszam za słowo - egoistyczny - przy tym, co one czują. Wyciągnięcie do nich ręki, choćby tylko do jednego czy dwóch - oznaczało dla nich być albo nie być. Zabranie ich stamtąd było dla nich szansą na życie, odwrócenie się na pięcie - skazaniem. Nagle uświadomiłam sobie, że mój wyjątkowy Pisio był i po to by pokazać mi jak cudowny jest koci świat, by dać mi tę cudowną radość i miłość, ale też po to, żeby pokazać mi, że teraz już nie mogę odwrócić się od kociego świata na pięcie i powiedzieć, że po tym jednym kocie "dziękuję, było cudownie, ale nie chcę więcej". Poczułam, że za wszystkie najpiękniejsze chwile spędzone z nim muszę teraz jakoś podziękować, odpłacić. Zrozumiałam, że mogę tylko siedzieć w domu, rozpamiętywać, myśleć, że miałam najwspanialszego kota na świecie ... i nie wyciągnąć żadnej nauki z tego, że takiego kota podesłał mi los. A nauka była taka, że dał mi miłość, radość, cudowne uczucie więzi i porozumienia, ale też i wskazał mi, że drugą stroną tego medalu jest, jakby to ująć ..., jakaś powinność.
No i wróciliśmy do domu z dwoma kotami. Nie wybieraliśmy najmilszych, najfajniejszych. Wprost przeciwnie. Początki były trudne. Koty były po przejściach, nieufne, w żaden sposób nasza relacja nawet nie przypominała relacji z Pisiem. Jeden z nich odszedł po kilku miesiącach, był bardzo chory. Drugi jest z nami do dziś, jest teraz moim kochanym Synusiem. Przez nasz dom przewinęło się potem wiele kotów, i choć mimo tego, że żaden z nich nigdy nie był w stanie dorównać Piśkowi, to dziękuję losowi, że dał i daje nam możliwość dzielenia z nimi życia. Jest inaczej - ale jest cudownie
.
Oczywiście każdy jest inny, i każdy reaguje i postępuje inaczej. Wcale nie chcę, żebyś pomyślała czytając to, co napisałam, że Ty też coś musisz. Nic nie musisz - zrobisz tak, jak Ci dyktuje serce. Napisałam, bo tamte chwile tak mocno stanęły mi przed oczami. I bardzo, bardzo się cieszę, że pojechałam wtedy do schroniska, że dałam się namówić. Mimo, że wtedy wydawało mi się to ostatnią rzeczą pod słońcem jakie chcę.
gpolomska pisze:Nic na siłę - jeśli ma ze mną mieszkać jakieś futrzaste szczęście, to sobie mnie wybierze i nie puści - tak jak zrobiła to Mokate: jakimś cudem wskoczyła mi do wyszukiwarki, nie dała spać, dopóki po Nią nie przyjechałam i postanowiła zamieszkać całkiem pokaźną część serduszka...
Koty... one mają swoje magiczne sposoby na wszystko - nawet na to, co dla ludzi niemożliwe... w końcu to kot sobie wybiera człowieka - inaczej nie przejdzie
pisiokot pisze:gpolomska pisze:Nic na siłę - jeśli ma ze mną mieszkać jakieś futrzaste szczęście, to sobie mnie wybierze i nie puści - tak jak zrobiła to Mokate: jakimś cudem wskoczyła mi do wyszukiwarki, nie dała spać, dopóki po Nią nie przyjechałam i postanowiła zamieszkać całkiem pokaźną część serduszka...
Koty... one mają swoje magiczne sposoby na wszystko - nawet na to, co dla ludzi niemożliwe... w końcu to kot sobie wybiera człowieka - inaczej nie przejdzie
to wszystko prawda ...![]()
Cieszę się, że Quari będzie miała w Tobie swojego przyjaciela. Cudowna koteńka.
To właśnie próbowałam napisać - że mając za sobą tak wspaniały ludzko-koci związek człowiek już nie umie zapomnieć, że koty istnieją. Ty też już nie potrafisz odwrócić się całkiem od kociego świata. Trochę z daleka, ostrożnie, ale chcesz być przy tym wybranym. Dla Ouari to będzie bardzo dużo, czyjaś obecność, nawet taka od czasu do czasu. Cieszę się, że podjęłaś taką decyzję.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 46 gości