
Moderator: Estraven

iwoo1 pisze:Przecież to żenada, dość że 500 zł (przecież to grosze) to jeszcze w taki sposób. A o sterylkach pewnie ani słowa.
iwoo1 pisze:Więc człowiek musi liczyć tylko na siebie i może na pomoc innych prywatnych osób. Tylko skąd brać?
To błędne koło, wracamy do punktu wyjścia, czyli skąd wziąć kasę na bezdomniaki?
Ja w zeszłym roku byłam u nas w UM w Wydziale Ochrony Środowiska z pytaniem o pomoc dla bezdomnych kotów. Panie spojrzały na mnie jak na wariatkę, też nie ma kasy i w ogóle o co ja pytam. Nie wiem , może teraz coś się zmieniło, już nie poszłam tam, ale nie omieszkam coś się dowiedzieć.
wiiwii pisze:iwoo1 pisze:Więc człowiek musi liczyć tylko na siebie i może na pomoc innych prywatnych osób. Tylko skąd brać?
To błędne koło, wracamy do punktu wyjścia, czyli skąd wziąć kasę na bezdomniaki?
Ja w zeszłym roku byłam u nas w UM w Wydziale Ochrony Środowiska z pytaniem o pomoc dla bezdomnych kotów. Panie spojrzały na mnie jak na wariatkę, też nie ma kasy i w ogóle o co ja pytam. Nie wiem , może teraz coś się zmieniło, już nie poszłam tam, ale nie omieszkam coś się dowiedzieć.
Iwo, ja myślałam o zorganizowaniu całego eventu - czegoś w rodzaju koncertu charytatywnego na rzecz kotów. Coś podobnego chwyciłoby na uczelni. Oni muszą mieć coś dla siebie, czyli albo fajny koncert za to dla studentów, albo choćby jakiś rodzaj konferencji albo "Dnia Zwierząt" z zaproszonym na prelekcję weterynarzem albo znanym przyrodnikiem.
Robimy? Mogę pomóc. Pracowałam jako event manager i znam temat.

iwoo1 pisze:Znieczulica ludzka jest powszechna w naszym społeczeństwie. Cóż się dziwić, że zwierzęta są okrutnie traktowane, skoro ludzie są brutalni nawet w stosunku do swoich małych dzieci.
Od dłuższego czasu w sąsiednim bloku dzieje się coś złego. Codziennie dochodzi okropny, przeraźliwy krzyk małego dziecka, jakby je ktoś katował, dosłownie aż cierpnie skóra. Myślałam, że ktoś z sąsiadów z tego bloku zainterweniuje, wezwie policję, straż miejską. Ależ skąd, po co ?
Już nie wytrzymałam, poszłam pod ten blok, zobaczyłam z którego okna dochodzi ten wrzask. Pomyślałam o katowaniu, gwałceniu dziecka i takie różne myśli mi przychodziły do głowy.
Zakradłam się na klatkę schodową pod te drzwi, aby zobaczyć nr. mieszkania, nazwisko. Przez zamknięte drzwi słyszałam taki łomot, jakby ktoś rzucał czymś ciężkim.
Obok, na drugim balkonie stała sąsiadka z tamtego bloku. Zapytałam ją, czy nie wie nic na temat tego dziecka i co tam się w ogóle dzieje. Kobieta wzruszyła ramionami - to była jej odpowiedź.
Pobiegłam do domu, zadzwoniłam na policję, mieli zaraz przyjechać. Nie wiem czy byli, ale jeśli jeszcze będę słyszała te krzyki, na pewno znowu zadzwonię.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 12 gości