Kolejne zawirowanie od rana. Balbisia rozwaliła sobie cystę, którą ma na pysiu, a Cosia zatkana, nie je, powolutku chodzi, pije tylko

Lecę do pracy, wracam wieczorem, na 19.40 do weta Balbisia i Cosia i być może Paś na podanie antybiotyku w zastrzyku o ile nie uda mi się podać przed wyjściem pół tabletki
Uwierzcie mi, nie mam siły. Kocham wszystkie moje i nie moje i staram się leczyć, opiekować, głaskać, karmić, sprzątać. Kończą mi się siły nie wspominając o kasie. Milion niepozałatwianych spraw.
Wiem, że bywa tu śmiesznie, zabawnie i uroczo. Ale to tylko jedna strona medalu, druga jest cięższa.
To tak dla przemyślenia dla tych, którzy mają tylko dwie ręce i ograniczone możliwości finansowe.
Pasio na dworze razem z zapaleniem oskrzeli. Nie ogarniam
