Pokosztowaliśmy wszystkich próbek karm od Joli i wyszło na to, że tacki Miamor to jest to, Cosia zaakceptowała, Nulka powiedziała, żeby zamówić, że ona też, Jeżynki nie pytałam, bo nic na próbę dla niej nie zostało, Silver nie ma głosu

.
Zamówiłam większą ilość w różnych smakach, czekałyśmy w wielkim napięciu na kuriera, stół przygotowany, sztućce wyczyszczone, łapki umyte.
Dostawa pojawiła się dzisiaj, razem z pastami odkłaczającymi, Cosi Kattovitem, suchą dla wszystkich, jest! Będzie uczta!
Nawet przegłodziłam dziewczynki przed obiadem żeby lepiej smakowało.
Czekały w ogrodzie, Cosia w Hiltonie, Nulka pod płotem.
Naprzód idę do Cosi z miską, Cosia zainteresowana, bo pewnie coś pysznego.
Powąchała, polizała i odwróciła się tyłem

. To ja od tyłu z obiadkiem. To ona znowu tyłem.
Nie będzie jeść, co ja w ogóle jej proponuję...
Dla Nulki miałam inny smak, idę pod ten płot. Nulka patrzy nieufnie, bo idę. Koło Nulki trzeba chodzić tyłem i absolutnie nie patrzyć na nią. Zgięłam się w trzy paragrafy i podsuwam miseczkę.
Jest zainteresowanie! Niestety chwilowe, do pierwszego liźnięcia

Nie, be.
Mam drugą miseczkę, Cosi. Cosi lepsze

. Podaję.
-No chyba żartujesz- powiedziała Nulka i zrobiła na mnie khhhh...
Poniosłam totalną klęskę, sama sobie zjem

.
Nadzieja jeszcze mogłaby być w Silverze , ale nie dam, ma swój dom i nie było go od kilku dni.
Czyli Jeżynka....
A Nulka siedzi nadęta pod płotem

I ma mi za złe

.