Monika, Twojego pół nie było (foch z przytupem) czemu nie pojechałaś z nim??
Bazylica...
viewtopic.php?f=1&t=89927&start=0&hilit=Koty+Bo%C5%BCeny+Wahlviewtopic.php?f=8&t=92819&start=0&hilit=BOguszyceviewtopic.php?f=1&t=97998&start=0&hilit=BOguszyceviewtopic.php?f=1&t=94084&start=0&hilit=BOguszyce To tak z grubsza, parę pierwszych co mi wylazło na wyszukiwaniu. Tego jest masa - widziałam kiedyś zdjęcia stamtąd. NIe polecam, do dziś mnie mrozi na samo wspomnienie. Jawi mi się obraz kobiety mocno apodyktycznej i... chyba psychicznej przy okazji, mającej pretensje do wysokiej kultury osobistej a jednak... słoma z butów, skoro potrafi obsobaczyć językiem godnym portowej ladacznicy. Może kiedys dobrze kombinowała, ale albo ją to przerosło, albo gdzies po drodze rozum sie skończył i... Bo gdyby ją to tylko przerosło to czemu wydzielała ociupinkę jedzenia dla kotów twierdząc że nie ma więcej, podczas gdy w magazynku żarełko było? Czemu wet przyjeżdżał z Wawy za grubszą kasę jak był wet na miejscu? Coś to pochrzanione jest. Teraz jest chryja - zaglądałam do wątku dyskusyjnego na KŁ, on się tam toczy cały czas, ale już nie zaglądam bo mam wrażenie że w tych przepychankach chwilami Dziewczyny zapominają że najzdrowiej by było odpuścić zarzuty, ambicje, niesnaski i zająć się tym po co jako zespół zaistniały - zwierzakami.
Jest mi przykro czytać jak się pikolą więc nie czytam - kibicowałam zwierzakom. Mru był jednym z nich.
Podwórko lokalne.
Mały padalec unika mnie nadal, ale przy żarełku udało mi się pogłaskać goopi łeb. Czuli się za to do każdego kota jaki na to pozwoli. Futro jest na nie - syczy. Tysiek... się jej boi.

Kłaczek się z nią bawi, ale z rezerwą. Hino... Mała podchodziła dziś do Hino z wyraźnym barankowaniem, zaliczyła liścia. Bez pazurów, spokojnie. NIe odpuściła, to drugi liść. Jasny komunikat - "daj sobie spokój", ale po chwili przeszła ocierając się o Hino i było ok.
A! Niech mi ktoś wytłumaczy o co biega... Toto siedzi pod kanapą, tylko oczyska błyszczą i... mruczy. Traktor na całego. Z tym ze nadal jak mnie widzi że się ruszam, idę w jej stronę, to wieje. Dziś udało mi się minąć z nią w przejściu do kuchni. Szłam powoli, ona się wycofywała, weszłyśmy w ten sposób do kuchni (nie zwracałam na nią uwagi, tyle że pomału szłam), ja się zajęłam czajnikiem, ona spokojnie wyszła z kuchni. Bez paniki bez szału. Generalnie panna turla kulki (moje idioty też choć zwykle mają kulki w nosie!

), bawi się zabawkami, jest śmiesznym, małym kociakiem, szczurkowato chudym, ale nie wychudzonym. Futerko się błyszczy. Żarłok nieziemski. No i wszystkożerna. Na działkach często tylko chleb namoczony w rosole miała, więc mielone mięsko...
