Jesteśmy już po badaniach.
Dorinka była bardzo dzielna.
Podróż tramwajem zniosła spokojnie - zakopała się pod ręczniczkiem w transporterku.
Pan doktor obejrzał ją, "porachował wszystkie kości"

, powciskał palce pod żebra, potem igłą od strzykawki podrapał po pleckach, aż wreszcie wyjął nożyczki i chciał obciąć kici ogonek

.
Dorinka dawała do zrozumienia, że te zabiegi niezbyt jej się podobają, ale ograniczyła się do niezbyt energicznych prób wyrwania się z moich rąk.
Potem zrobiliśmy zdjęcie RTG.
Opis z karty pacjentki:

tkliwość okolicy lędźwiowej średniego stopnia,

czucie na terenie ogona zachowane, choć nieznacznie obniżone,

brak uchwytnych zmian RTG w tej okolicy,

klinicznie nieznacznie tkliwa lewa nerka - możliwe promieniowanie bólów okolicy lędźwiowej tej strony.
Opis słowny dla przestraszonego opiekuna:
Kotka doznała jakiegoś urazu w okolicy lędźwiowej. Układ kostny jest nienaruszony, ale tkanki miękkie w tej okolicy są spuchnięte i uciskają na rdzeń kręgowy. Tym samym utrudniają przewodzenie sygnałów nerwowych.
Gdy lekarz wyjaśniał mi to wszystko, zdrajczyni Dorinka wysunęła się z moich rąk i przytuliła się do pana doktora
Wykonane zabiegi i podane leki:

Combivit inj.

Dexasone

Zdjęcie RTG duże

Zastrzyk s.c.
Dalsze postępowanie:
Jutro jeszcze raz do "obmacania".
Jeżeli będzie lepiej, to przez 3-4 dni kontynuacja leków przeciwbólowych i witamin.
Jeśli nie będzie poprawy - rozważyć zastosowanie galantaminy.
Dostałem "na pamiątkę" zdjęcie RTG i wydruk karty pacjentki (dlatego teraz umiem to wszystko opisać).
Wróciliśmy do domu, otworzyłem transporterek, a Dorinka wyszła z niego z "wesołym" ogonkiem
Tzn. niosła go poziomo, a nie włóczyła po podłodze
Teraz leży i odreagowuje.
Kilka słów o Herze.
Gdy zobaczyła, że zapakowałem Dorinkę do transporterka, uciekła pod łóżko

. Żebym sie nie pomylił i jej nie zabrał
A gdy wróciliśmy, to najpierw obwąchała małą, a później na nią nasyczała
No. Mam znacznie lepszy humor niz wczoraj o tej porze
