AYO pisze:Charm - robisz wszystko tak jak trzeba, bo kierujesz się SERCEM![]()
Serce niestety nie na wszystko może pomóc...

z doświadczenia wiem, że kolana bolą jak ***
Jeśli będzie operowany, to będzie goiło się przez kilka tygodni... kociątko jest nieszczęśliwe, że nie może wejść na łóżko, że musi spać sam ... więc część nocy spędzam na podłodze....
Rano wypuściłam z klatki (tzn jak mama wstała) - obudziłam się z masakrycznym bólem głowy.. (zwykle tak odreagowuję stres, a ostatnie dni były dość stresujące.. teraz zostało w sumie tylko czekanie, i problemy do rozwiązania

Położyłam się jeszcze na trochę... gdy mama poszła na chwilę do łazienki Guree leżał na podłodze, więc go na chwilę zostawiła - gdy wróciła leżał na wersalce....

pogłaskała, a gdy chciał się podnieść zdjęła....
Właśnie dlatego nie zostaje sam poza klatką....
Gdy idzie, to trochę podpiera się tą łapką, delikatnie, ale wygląda, jakby go to nie bolało aż tak (do wczoraj w ogóle nie dotykał łapką podłoża, a i tak czasem płakał...)
Teraz śpi, jeśli się obudzi, to spróbuję sfilmować, bo idzie dość dziwnie (nawet jak na kota idącego na trzech, chyba... nie mam porównania...) - ma jakby tylną część ciała przechyloną na prawo...
i trochę schudł, mimo iż apetyt dopisuje...
Nie wiem, czy podpieranie się łapką jest dobrym znakiem, ale jest lepiej niż było w czwartek...
Przede wszystkim nie boli go gdy leży, może w miarę bezboleśnie zmienić pozycję, i przejść kilka metrów...
Nie wiem, jakie są szanse, że operacja nie będzie konieczna.... minimalne są, że więzadła są tylko nadwyrężone, a nie zerwane, itp... naprawdę minimalna, ale jest.......
Poza tym to byłby już drugi w ostatnim czasie zabieg w znieczuleniu, i nie ukrywam, że się tego boję...
A dzisiaj po południu jedziemy do Zabrza na wizytę i zdjęcie... ciekawe ile będzie kosztować... ewentualnie rachunki poczekają...
(dla tych z okolicy, którzy nie wiedzą, a byliby zainteresowani

Proszę trzymajcie kciuki za moje kociątko...