Aga,
Twoje reakcje są jak najbardziej naturalne, a panika uzasadniona. Oczywiście, w niczym ona nie pomaga, a jedynie utrudnia, ale tak to już jest, że w stresującej sytuacji trudno nad tym zapanować. Zwłaszcza, kiedy kryzys bardzo nas zaskoczył, a wsparcie lekarzy jest mocno ograniczone.
Dobrze Cię rozumiem, sama mam kicię nerkową i z chorobą walczymy już prawie dwa lata.
I zgadzam się z AlkąM, że Marchewka musi teraz jeść to na co ma ochotę, co jej smakuje. I powinna jeść dużo!
Wprowadzanie diety leczniczej podczas kryzysu i to tak poważnego, nie jest dobrym pomysłem.
Często nawet koty ustabilizowane niechętnie zjadają dietę typu renal. Ja mojej nerkowej Biri nie podaję diety nerkowej i mimo tego wyniki nerkowe utrzymują sie na stałym poziomie. Dbam raczej o niski poziom fosforu we krwi oraz o to, żeby kota zjadała odpowiednią ilość pokarmu.
Koniecznie poproś o osłuchanie kici, zwłaszcza w kontekście intensywnego kroplówkowania.
Trzymam kciuki od samego początku.