to niech zwrócą uwagę, że futerko na frodkowym nosku się układa w taki śmieszny paseczek pionowy.
I w ogóle Frodo to rozmiękczacz serc. Mnie to rozmiękczyć akurat specjalnie nietrudno. Spojrzy takie coś raz i drugi w oczy, raz zamruczy i już mnie ma.
A jak jeszcze do tego na przykład codziennie śpi na środku niegdyś mojej (bo obecnie to już raczej jego) poduszki wtulony w moją szyję powodując zesztywnienie karku i ból głowy to już zupełnie jestem rozmiękczona.
Ale że moją siostrę Frodek rozmiękczył, to już coś. Ją nie jest też bardzo trudno rozmiękczyć, ale trudniej niż mnie. Moja siostra stąpa twardo po ziemi i swoje zdanie o moim tymczasowaniu ma. Nawet bardzo logiczne to jej zdanie, rozsądne i przemyślane: że nie stać mnie na te koty, że się emocjonalnie spalam, że miejsca nie mam. I ma w tym wszystkim rację, na co ja się zwykle złoszczę, bo nagle słyszę głos rozsądku, który udało mi się póki co zakneblować i zamknąć w schowku na szczotki.
Ale moja siostra zaskakuje mnie coraz bardziej: ostatnio umówiłam się z nią i z mamą, a że spóźniłam się kilka minut, to czekały na mnie cierpliwie na rogu ulicy zajęte... wymyślaniem imion dla moich przyszłych tymczasów. Zdębiałam zupełnie. Ale imiona owe będę trzymać w zanadrzu, bo fajne.
Wracając do rozmiękczania mojej siostry: przypuszczam, że wielką robotę zrobił tu Frodek właśnie. Jest pierwszym tymczasem, który lgnie do każdej istoty niezależnie od ilości posiadanych przez tą istotę nóg i ogonów. To taki mały przyjaciel całego świata
