Witamy wszystkich gorąco!!
Wczoraj wróciliśmy. Niespodzianie w rodzinną podróż udał się też Maciek, bo u weta okazało się, że trzeba będzie mu dawać codziennie przez tydzień antybiotyk. My nie mogliśmy zostać, zatem Maciek został zapakowany w transporter i powieziony. Codziennie dostawał dopyszcznie tabletkę, teraz jeszcze kilka dni. Od drugiego dnie poprawa !!!

Przestał kłapać mordką.
Wojtas został sam. Trochę był dzikus jak wróciliśmy, ale już się odbraził, rano o 4.15 przyszedł mi to oznajmić do łóżka i zażądał miziania. No i już jesteśmy znów w zgodzie
Co do Maćka: w życiu to jednak nie ma tego złego... Na przeglądzie paszczy u weta celem obejrzenia nadżerki okazało się, że jest stan zapalny ostatniego zęba, jaki mu został oprócz kłów. Nawet o nim nie wiedziałam. Za jakiś tydzień pojedziemy więc na wizytę kontrolną i umówić się od razu na zabieg. No i tym sposobem zostało odkryte coś, co nieleczone mogło się źle skończyć. Panie Boże: dzięki
Wszystkich gorąco pozdrawiamy!!!