Ufff...całe szczęście, że poniedziałek już za mną...wczorajszy dzień był koszmarny

nie wiem jak to jest ale czasem jest taki dzień, którego nie powinno wogóle być
----
Plany szpinakowe zapowiadaja się całkiem, całkiem
Tż, który umie i lubi gotować - Anita, ty to masz szczęście
Wiosna przyszła - już chyba na całego.
Nie powiem ale mnie na razie jakoś nie służy - jestem bez sił...bez pomysłów co dalej...i wogóle jakoś do niczego...
Za to koty są w wyśmienitej formie
Grzeją się w słońcu, szaleją, humory im dopisują
W niedzielę zrobiliśmy małą inaugurację woliery (którą my nazywamy "zagródką"

).
Tak było:
Tż nie chciał, żeby pokazywać zdjęcia, bo jeszcze nie gotowe jest...no fakt - trawa jest jeszcze do niczego. Trzeba ze dwóch tygodni, żeby porządnie urosła.
Ale poza tym jest ok
Koty bardzo zadowolone - zwłaszcza Pyza - była urocza, wytarzała się w kamyczkach i widać było po niej, że jest zadowolona
Czester też - jemu ogólnie ciągle trzeba nowych wrażeń - jest nienasycony...
Za to dla Soni to okropna kara - takie wyjście do zagródki

Ona jest kotem typowo kanapowym

Wyjście poza próg domu to coś strasznego.