Przepraszam - wczoraj nawet nie zaglądałem.
Wieści są złe - we wtorek zbadaliśmy w końcu mocz i wyszło:
struwity (duże i liczne), zapalenie pęcherza i do tego chora wątroba
Dostaliśmy tabletki na wątrobę (jakieś ludzkie na receptę), urosept na pęcherz i kilka próbek leczniczego Hills'a na kamienie. Musieliśmy też zmienić kołnierz na większy plastikowy, bo w moim pluszowym Fusio sobie sięga do fiflaka i pogryzł zakrętkę od cewnika.
Męczy się Dzidzia strasznie - kręci się co chwilę po całym domu, przysiada i próbuje cisnąć mocz. Z reguły wycieka mu tylko parę kropelek, ale i tak całe mieszkanie mamy zasikane i śmierdzące. Cały dzień trzeba za nim chodzić i wycierać. Dywany oczywiście pozwijane. Zdarzają się też większe kałuże prawie normalnego moczu, ale za dużo jest jeszcze krwawych wycieków.
Wczoraj dostał jeszcze Nospę, bo widać było, że brzucho go bardzo boli od tego ciągłego napinania - po niej się trochę uspokoił i nawet podrzemał.
Ogólnie jest masakra - my nie śpimy, Fusia się męczy okropnie, Dymuch w tym wszystkim nie może się odnaleźć, bo Rudy go chwilowo nie lubi, a my nie mamy dla niego tyle czasu.
Dzisiaj pójdziemy do weta, mam nadzieję, że pozbędziemy się tego okropnego cewnika i Fusia w końcu będzie mógł się normalnie umyć, bo wygląda żałośnie jak próbuje się myć "przez szybkę".