Mamy nową lokatorkę... Po uzgodnieniu z Anią Rylską, że kocio, którego miałam wziąć od Niej, ma dach nad głową do czasu znalezienia domu, postanowiłam dłużej nie czekać. Nowa - śmietnikowa burasia - już drugi raz dziś za mna poszła pod same drzwi i nie mogła uwierzyć, że jej nie wpuszczam

Jak tylko Ania powiedziała, że mam łapać i się nie zastanawiać, poleciałam z transporterem pod śmietnik. Czekała. Byli tam jacyś panowie, więc trochę się bała podejść, ale gdy się oddalili, bura kicia podbiegła radośnie i sama weszła do otwartego transportera. Teraz mieszka w łazience. Je łapczywie, mruczy bez przerwy. I jest w nieciekawym stanie. Strupy, brudne, pozlepiane futro. Nie wiem jak ze zdrowiem, jutro planuję do weta podjechać. Mam nadzieję, że wiedziała, na co się decyduje. I że nie będzie chciała wrócić na swoje... śmieci
Oto ona (na razie ciężko było zrobić zdjęcie, bo ona podstawia się do głaskania, co utrudnia focenie, później postaram się o lepsze fotki i w większej ilości)
