Kicorek pisze:Nic mi nie mów - ja powinnam iść z rudym na kontrolę do kardiologa. Młody dobrze się czuje, więc na razie to odłożyłam na jakiś miesiąc, bo wiem, że zdrowo zabulę...![]()
Tak to jest, niestety, gdy futra chorują, od razu koszty ida gwałtownie w górę. Mnie odchowanie raptem czterech kotek, z których jedna w zasadzie nie wymagała leczenia (tylko odrobaczenie i dwa zastrzyki przeciwzapalne - za to pozostałe niestety kk, w tym też wizyta u okulisty), kompletnie wykończyło finansowo, do tej pory liżę rany....
Dlatego tym bardziej podziwiam tych, którzy uratowane koty liczą w dziesiątkach i setkach
Dokładnie... dlatego tak miło jest gdy ktoś adoptujący kociaka zwróci choć część kosztów, ale mało kto o tym myśli
