dawno nas nie było... a trochę sie działo w tym czasie
Byłyśmy w czwartek na drugim szczepieniu. Pani wet powiedziała że mam dzikiego kota....no bo mam

To kot obronny, nikt mu nie bedzie igieł nigdzie wbijał
Gryzła, drapała, wrzeszczała okropnie - Wetka dokończyła iniekcję w grubachnych rękawicach ja mam prawie odgryziony palec
Dzisiaj Kizia słodko śpi u mnie na kolanach - i gdzie ta dzikość
Objawów skunksowych tym razem nie było, nie było też "zdechlaczka" - szczepionka nie wywołała takiej okropnej reakcji jak poprzednio.
Za 2-3 tygodnie jesteśmy wstępnie umówione na sterylkę no i własnie....
Jestem przerażona, jak moja dzikuska pozwoli sobie opatrywać ranę, jak wogóle pozwoli dojść do siebie obcym ludziom? Jak ja ją tam samą zostawię?
Wet stwierdził, że po tym co pokazała na szczepieniu chyba nie obędzie sie bez podawania jej środków uspokajających. Ale przecież ona jest milusia a nie dzika....
Macie jakies dobre rady?
Wiem, ze wątków na ten temat było dużo, ale nie mam czasu sie przebijać...
Na co zwrócić szczególną uwagę? Pomożecie?