Agneska pisze:Ten kot jest zagadką bardziej niż myślałam.![]()
Jest cudowny

A co do jego alergii... Sprawy się mają następująco...
Jako że w poprzednim domu nie wykonano testów, ani nie spróbowano diety eliminacyjnej, pod kontrolą wet postanowiłam zaryzykować póki co to drugie.
Moja wet, której ufam bezgranicznie, po wysłuchaniu mojej relacji i opisu objawów, jakie kot miał, stwierdziła, że warto zaryzykować. Ryzyko polega na pozwoleniu Mikusiowi na podjadanie karmy dla rezydentów. Ale mam obserwować. I w razie wystąpienia jakichkolwiek niepożądanych objawów - natychmiast odstawić.
Oczywiście ma swoje żarełko w zasięgu, ale zakosztował też innych. Uraczyłam go też kocimi smakołykami.
Bardzo mu podeszły nowe smaki. Wcina z lubością i głośnym mlaskaniem.
Obserwuję uważnie. Oprócz obserwacji zachowań kocurka, oglądam go codziennie od stóp do głów. Macam. Wyszukuję mokrej sierści po wylizywaniu, placków, ran, łupieżu... I wiecie co? NIC.
Miki jest u mnie od 7-go czerwca. Niecnie, zdradziecko i z premedytacją eksperymentuję na kocie od 10-go, jeśli dobrze kojarzę. I NIC.
Cały czas jestem w gotowości bojowej, skłonna odstawić ogólnie dostępną smakowitą dla Mikusia karmę i ustanowić szlaban na smakołyki. Mamy koniec czerwca niemal. I NIC.
Albo nerwowe wylizywanie tylnej łapki było spowodowane mobbingiem ze strony dominującej kotki (co nasunęło mi się jako oczywista przyczyna zachowania kocurka) albo na negatywne efekty mojej ryzykownej eksperymentalnej terapii trzeba poczekać dłużej.
Czy są tu opiekunowie alergików? Nie mam pojęcia, po jakim czasie objawy mogą wystąpić.
Na moje oko to całkiem zdrowy kot, który na dzień dobry w nowym domu jako kocię dostał najpierw ostry wpiernicz od kocicy alfa, a potem owa dama zaczęła go łaskawie tolerować, bez całkowitej akceptacji.
Tak mi podpowiada intuicja. Objawy plus rzut oka na ową kocią damę dało mi pewien obraz sytuacji.
Obym się nie myliła, bo Mikuś jest przeszczęśliwy poznając nowe smaki
