Sami i ja. Złe wieści.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 07, 2013 14:43 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

A, to prawda. No, ja się przyznaję - myślę, że jestem trochę nadopiekuńcza, ale boję się czegoś zaniedbać, przeoczyć. Być może czasem przesadzam, ale jak usłyszę od wetki że jest ok, to się jakoś uspokajam :) Taki charakter już mam...

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie kwi 07, 2013 21:03 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Bardzo lubię odwiedzać Wasz wątek - opisujesz Wasze życie w stylu, który bardzo mi się podoba :ok:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 07, 2013 22:15 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby, jak radzi miziel52 zaniesienie próbek (najlepiej np. w pojemnikach na mocz, bo są jałowe) i ewentualnie zdjęcie tej łysinki. Wtedy lekarz zadecyduje, czy obecność Sami jest koniecznie potrzebna.

Sami była profilaktycznie odpchlona Fiprexem, odrobaczona, a zaszczepiona albo versifelem, albo purevaxem bez białaczki (w książeczce jest naklejka).

A opis śniadania i wieczorów powalający :wink:

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob kwi 20, 2013 11:52 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Dziś dotarłyśmy wreszcie z Sami do weta. Było to dla nas obu przeżycie nieco traumatyczne, którego wolałybyśmy za szybko nie powtarzać. Kicia nie lubi transporterka. Bardzo nie lubi.

W domu Arian kolejny raz udało się dokonać oszustwa i zwabić kicię kitiketem. Straszna zdrada. Ciężar tej zdrady Arian bardzo odczuwała, niosąc przeraźliwie płaczącą kicię do lecznicy i zastanawiając się, kto z przechodniów, widząc tak okrutne znęcanie się nad zwierzakiem, wezwie odpowiednie służby.

Dostałyśmy pastę na robaki - na wszelki wypadek, bo kicia nadal chudziutka, dostałyśmy środek na pchły, który będzie trzeba zaaplikować za kilka dni, na szczęście nie do paszczy, tylko między łopatki, wyczyściłyśmy uszy, osłuchaliśmy - serce jak dzwon, powiedział lekarz, zapłaciłyśmy (bolało trochę, tym bardziej, że przed samą wypłatą...), a potem...

...nadszedł ten dramatyczny moment, kiedy kicię trzeba było znowu umieścić w transporterku. Dowiedziałam się, że Sami umie warczeć. Ale nawet wtedy mnie nie pogryzła, kochany aniołek. Mam takie złe przeczucie, że następnym razem będę zamawiać wizytę domową, bo numer z kitiketem może nie przejść, a wpychaliśmy kicię do transporterka, razem z wetem, bite dziesięć minut. Arian samotnie może takiemu zadaniu nie podołać...

Poza tym, dla wszystkich zainteresowanych - w tkmaxxie są pojemniki na karmę, w rozmaitych wielkościach, w tym również całkiem duże i nie kosztują one miliarda, w przeciwieństwie do różnych pojemników, które Arian oglądała w necie.

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob kwi 20, 2013 12:33 Re: Sami i ja. Straszna wizyta u weta.

No proszę. Gratulację udanej wyprawy. Ja mam ten sam problem z Gają - co trzeba do weta to jest cyrk.... Ale jakoś daję radę, jak do tej pory, choć łatwo nie jest :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Sob kwi 20, 2013 12:35 Re: Sami i ja. Straszna wizyta u weta.

Sami się nawet obraziła na mnie... na całe pół godziny po powrocie do domu. Ten luksus, kiedy kicia nie pomaga pisać na klawiaturze ;)

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob kwi 20, 2013 13:49 Re: Sami i ja. Straszna wizyta u weta.

Charakterna dziewczyna :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Sob kwi 20, 2013 15:11 Re: Sami i ja. Straszna wizyta u weta.

Z Zuzią jest ten sam problem - nie lubi transporterka i już!! :twisted: Ale mam na nią sposób - stawiam transporterek do góry dziurą i wkładam w niego Zuzię. Nie ma możliwości ucieczki.
Pola za to wchodzi sama bardzo chętnie. :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 20, 2013 15:20 Re: Sami i ja. Straszna wizyta u weta.

Większość kotów podczas wizyty u weta zachowuje się podobnie. Różnią się tylko tym miedzy sobą, że niektóre nie chcą opuszczać kontenerka na stole w lecznicy.
Spróbuj w domu zrobić w kontenerku miejsce do spania, czyli wyjmij drzwiczki i włóż coś miłego, miękkiego i czystego. Postaw ustrojstwo w zacisznym kącie. I w ogóle się nim więcej nie interesuj.
Może kotka go sobie oswoi.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Śro kwi 24, 2013 12:50 Re: Sami i ja. Dokocenie?

Znalazłam ogłoszenie o kici, która straciła swoją Dużą i teraz umiera ze strachu w schronisku w Sosnowcu. Złapało mnie za serce i pomyślałam, że w sumie, niby to kawalerka... i wiadomo, że jak będą dwa koty, to o współlokatorce mogę na zawsze zapomnieć, a kicie się do czynszu nie dokładają :/
Ale mimo tych całkiem racjonalnych rozważań, jakoś nie mogę zamknąć tego ogłoszenia!

Nie mam pojęcia, jak mieć dwa kotki. Nie mam pojęcia, czy się dogadają. Nie mam pojęcia, jak to zrobić, żeby im pomóc w dogadaniu się. Nie mam kiedy jechać do Sosnowca - praca :/ Nie mam pojęcia, czy mi wystarczy kasy na dwa futra.

Obawiam się, że Sami może wcale nie chcieć konkurencji. I naprawdę nie mam gdzie postawić drugiej kuwety. Nie, naprawdę.

Wybijcie mi to głowy.

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro kwi 24, 2013 13:04 Re: Sami i ja. Dokocenie?

hm... a jak Sami w ogóle na koty reagowała w poprzednim miejscu bytowania? tolerowała je?

jeśli tak, jeśli jakoś specjalnie nie sprzeczała się z innymi kotami, to ja niestety Ci nie wybiję z głowy dokocenia :twisted:

a masz drzwi w którymkolwiek pomieszczeniu? - jeśli tak, to to jest awaryjne wyjście na czas dogadywania się kotek.

zawsze pozostaje jeszcze feliway, jako uspokajacz na pierwszy etap dogadywania się...


ale pieniądze na ewentualne leczenie to jest jednak argument - przemyśl na spokojnie czy dasz radę ;)
innych "przeciw" nie widzę :twisted:
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 24, 2013 13:09 Re: Sami i ja. Dokocenie?

W tym miejscu, z którego ją zgarnął kolega Moniki, Sami była chyba sama. Potem była w klatce u weta, w sąsiedniej klatce były inne kotki, wydaje się, że był spokój, ale to mało miarodajne warunki...

Mam drzwi do łazienki. I to są jedyne drzwi, które można zamknąć, z tym że każdy bardziej rozumny kotek nauczy się je otwierać w pięć minut. A mniej rozumny w piętnaście. Zasuwki brak. Czyli przez pierwsze kilka dni nie mogłabym wyjść z domu, żeby po powrocie nie zastać krwawej jatki.

Ta kicia, którą wypatrzyłam, ma 9 lat - czy taka kicia jest prostsza w dokocaniu niż młoda?

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro kwi 24, 2013 13:14 Re: Sami i ja. Dokocenie?

Arian pisze:Czyli przez pierwsze kilka dni nie mogłabym wyjść z domu, żeby po powrocie nie zastać krwawej jatki.


Ale koty się raczej nie zagryzają ;)

Bardziej chodzi o ewentualne zagonienie w kąt i zastraszenie drugiego kota

Bardzo rzadko dochodzi do pogryzień do krwi.


I wiek 9 lat nie jest niczym złym - gorzej, jeśli ta kotka była przez całe życie sama i nie wie co to inny kot - wtedy rzeczywiście może być duży problem z łączeniem. Wiadomo z jakiego powodu została oddana i czy była jedynym kotem w domu? To, że teraz siedzi przerażona w schronisku nie oznacza że jest przerażona z powodu obecnych kotów. Ale koty TEŻ mogą być dla niej w przyszłości dużym problemem.

Nie wiem co doradzić :(

Może być źle, ale może też zapoznawanie się wyjść całkiem ładnie.

daj link do tego ogłoszenia o kotce
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 24, 2013 13:17 Re: Sami i ja. Dokocenie?

Była z bratem, ale mogą iść do adopcji osobno. (Dwóch nie biorę, z trzema się na bank nie wyrobię.)

http://www.gumtree.pl/cp-koty-kocieta/s ... -476029887

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro kwi 24, 2013 13:47 Re: Sami i ja. Dokocenie?

No to lepiej :) że znała jakiegoś kota do tej pory - powinno być w takim wypadku łatwiej z zapoznawaniem się.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 45 gości