Szaraczek ma raczej minę: "Halo, ja mam pustą miseczkę!" Słodziutki jest, tylko płochliwy.
Trzymam nadal kciuki za Staruszkę, za bezproblemową rekonwalescencję. A co do zrozumienia, to niestety często też go nie mam. Marzy mi się drugi kot - moi rodzice uważają że dwa koty w domu to już zbieractwo. Koleżanka z pracy robiła mi wymówki, że wykastrowałam moją kotkę (bo przecież robię kotce krzywdę, pozbawiam ją możliwości macierzyństwa!).
Tak na marginesie mam nowy "koci" zgryz. W Świdwinie, tam gdzie mieszkają rodzice, jest młoda kotka. Jako maleńki kociaczek została podrzucona pod jakiś dom (dom w mieście, ale taki że na podwórku kury biegają). Ludzie się zlitowali, przygarnęłi koteczkę, dali jeść, ale nie ciachnęli no i są już kociaczki (a kotka jeszcze nie ma roku). Kocięta mają ponoć jakieś 2 tygodnie, ludzie już szukają komu by je porozdawać. Niewykluczone, że dogadam się z nimi i poszukam domu dla maluchów, ale kombinuję, jakby tu ich namówić na ciachnięcie kotki. Niewykluczone, że nie będą chcieli wydawać kasy na zabieg "podrzutki", pytanie też, czy wogóle będą chcieli ją kastrować. No ale trzeba mieć nadzieję. Nie wiem jeszcze, kiedy będę w Świdwinie, ale jak tylko pojadę to się do nich przejdę.
Małe OT na rozbawienie - Ofelia wczoraj na spacerze goniła kocura sąsiadów. Kocur chyba zaczyna się jej bać! A raczej jej uzbrojonej łapki! Opiekunowie kocurka są chyba nieco zdziwieni, he he

. Jak ich z góry przepraszałam za ewentualne podrapanie kocurka przez Ofelię, to się śmiali, że to on ją prędzej podrapie. Niech widzą, jaką mam bojową kocicę!