Pierwsza noc minęła pod hasłem: "zabawa do białego rana!". Kociaki szalały dwie godziny, jedną pospały, potem znów szalały i tak w kółko. Z Anią nie spaliśmy prawie w ogóle, bo skakały nam po plecach, brzuchach, a Togo ma tendencję do wchodzenia na i siłowania się z... moją twarzą. Tai z kolei lubi na nią (moją twarz) puszczać bąki... Aż się boję dzisiejszej nocy!

Jestem jednak pod wrażeniem, bo wszystkie kupy lądują w kuwecie, choć raz (w nocy właśnie) zdarzyło się któremuś zasikać kołdrę

No i modlę się o to, by po zrobieniu kupy nauczyły się zostawiać ją w całości w kuwecie, a nie biegać po mieszkaniu z resztkami

A teraz znów smacznie śpią na łóżku. Te upały wykańczają nas chyba wszystkich
Ah! No i każde z nich ma już swoją ulubioną zabawkę. Togo szaleje z szarą mychą, a Tai z bliżejnieokreślonym czymś z dzwonkiem w środku i kolorowymi piórkami po bokach
