Agneska pisze:Aniu, daj znać jak Bruno.

Skopiuję swój post z brunowego wątku:
Bruno od poniedziałku siedzi u mnie. Zaflukany niemożliwie, dostaje antybiotyk i immunodol. Z biegunką już sobie poradziliśmy.
Niemożliwy z niego pieszczoch. Prawdopodobnie wypadł komuś z okna - ma powybijane, połamane zęby, ale raczej nie został kopnięty ani uderzony. Zajmę się tym, jak tylko się trochę podleczy. Pewnie bardzo go bolą.

Apetyt ma bardzo dobry. Intestinal wciąga jak odkurzacz, ładnie pije. Ma całkiem dobre wyniki badania krwi.
To był kiedyś duży kot, ma piękną, dużą głowę, mocna łapy. Teraz jest mocno wychudzony i zmechacony... Nie zauważyłam tego wcześniej - ma przepiękne zielone oczy.
Siedzi u mnie w klatce. Tylko tyle mogłam mu zaoferować. Przez pierwszą noc płakał wniebogłosy. Teraz woła mnie głośnio. Domaga się głaskania, nadstawia łebek.
I woła za mną:
Nie odchodź, prooooooszę!....W domu mam mocno szpitalnie. Przyplątał się jakiś podły wirus i męczy większość stadka. Mimo, że czasu wymagają teraz dużo więcej - już samo rozdawnictwo leków pochłania go sporo, czuję bez przerwy jak straszliwie w domu brakuje Kogoś Bardzo Ważnego.