Pies mi nad ranem włazi do łóżka.
Skąd wiem?
Bo czuję, jak z niego zeskakuje.
Po co?
Bo pieska się zapomniało, a jak to tak można BEZ pieska spać?!
Koty także w łóżku.
W nocy ktoś wyjął z koszyka i porozwalał po pokoju kocie zabawki (Saba namiętnie skalpuje myszki pluszowe, zostawiając mi tylko gołe plastikowe szkielety). Podejrzany - Karol. Bo właśnie wyjął se - na moich oczach, bezczel jeden! - myszkę i skarpetkę. Zabawka zrzucona na podłogę traci oczywiście swą atrakcyjność.
A Sabiszon chyba jest miłośnikiem świętego spokoju. Byłam z nią wczoraj u rodziców: tata bawił się z Tojflem sznurkową kością. Tojfel nie potrafi się za bardzo bawić: szarpie, gryzie, mocuje się, odrywa, rozrywa, niszczy. A warczy przy tym, że hej!

Kiedy próbuje sprowokować do zabawy, wydaje z siebie takie dziwne odgłosy

No i Sabę to wkurzało: szczekała na chłopinę

. Biedulek, normalnie mi go żal - nie dość, że Misia - którą przecież sam se w krzaczorach znalazł - trzyma go krótko, to teraz jeszcze obcy nie pozwala mu się bawić jego kością w jego domu
Najfajniejszy był moment, kiedy Saba szczeknęła, a te dwa łośki rodzicielskie pognały pod drzwi ze szczekiem na pyskach

Wnerwia je na maxa pies sąsiadów, zawsze kiedy przechodzi pod drzwiami, szczeka, a te dwa matołki za nim
Aha, Misia musiała mieć niesamowicie ciężko w zyciu - pomijając te wszystkie jej złamania źle pozrastane

Bidula na spacerach zjada dżdżownice - jak trzeba, sama je sobie wykopuje. Nie, nie jest głodzona
