Niechby się znalazł tymczas z okolic Łodzi to bym po niego, czy po nie pojechała.
Choć nie ukrywam, że to jest dla mnie okropne przeżycie. Wbija koteczek swoje łapeczki w człowieka z prośbą o zabranie ''właśnie jego'' a ten człowiek zabiera inne, ale nie jego.
